„W PiS i Konfederacji trwa dyskusja, czy drony to prowokacja Ukrainy, polskiego rządu czy pomyłka. Wbrew temu, co mówią polskie służby, wojsko, prezydent i premier. Stają na głowie, by zdjąć z Rosji odpowiedzialność za atak 10 września. Wyobraźmy sobie ich rządy w wypadku agresji” – napisał szef rządu.
Co wydarzyło się w nocy z 9 na 10 września?
Dowództwo Operacyjne RSZ poinformowało, że w nocy z 9 na 10 września, w trakcie rosyjskiego ataku na Ukrainę, 21 dronów naruszyło polską przestrzeń powietrzną.
Na rozkaz Dowódcy Operacyjnego natychmiast uruchomiono procedury obronne. Drony stanowiące zagrożenie zostały zestrzelone przez polskie i sojusznicze lotnictwo, co było pierwszym w historii przypadkiem użycia uzbrojenia w przestrzeni powietrznej Polski przez Siły Powietrzne RP.
MON określił sytuację jako akt agresji, który stworzył realne zagrożenie dla bezpieczeństwa mieszkańców terenów przygranicznych.
Wpis Donalda Tuska jest wyraźnym sygnałem politycznym i próbą ujednolicenia przekazu państwa w sprawie ataku dronów na Polskę. Premier wskazuje, że w sytuacjach zagrożenia kluczowa jest spójność komunikacji i zaufanie do służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Jego słowa można odczytywać nie tylko jako krytykę opozycji, ale także jako apel o odpowiedzialność w debacie publicznej, aby nie powielać niesprawdzonych teorii mogących wzmacniać rosyjską dezinformację. Takie stanowisko jest spójne z działaniami rządu, który podkreśla, że w momencie zagrożenia priorytetem jest ochrona obywateli i współpraca z sojusznikami z NATO.
Włodzimierz Cimoszewicz kończy 75 lat. Co dziś robi były premier?
Jednoznaczne stanowisko władz
Prezydent Karol Nawrocki, premier Donald Tusk, minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz i minister spraw zagranicznych potwierdzili, że drony pochodziły z Rosji. Wspólnie podkreślają, że Polska reaguje w ścisłej współpracy z sojusznikami NATO i pozostaje w gotowości na kolejne incydenty.
Rząd apeluje także o ostrożność wobec prób dezinformacji i wzywa polityków opozycji do powstrzymania się od formułowania niepotwierdzonych hipotez.
Znaczenie incydentu. Co mówią eksperci o ataku dronów?
Eksperci podkreślają, że incydent z nocy z 9 na 10 września nie był przypadkowy. Mariusz Cielma z Nowej Techniki Wojskowej w rozmowie z PAP tłumaczył, że drony typu Geran (Gerbera) mogły zostać zmodyfikowane, by pokonać znacznie większy dystans niż standardowy. Prof. Roman Baecker z UMK zwracał uwagę na kampanię dezinformacyjną wokół ataku, prowadzoną także przez rosyjskie trolle w sieci. Mjr rez. Michał Fiszer wskazywał, że wszystkie drony, które spadły na terytorium Polski, były tego samego typu, co dowodzi zaplanowanego działania.
Z kolei minister prezydencki Marcin Przydacz w Radiu Zet zaznaczał, że część przelotów miała charakter krótkotrwały, ale „wszystkie były naruszeniem naszej przestrzeni powietrznej”. Także analitycy amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) ocenili, że Rosja testowała w ten sposób czas reakcji Polski i NATO, a tak duża liczba dronów, aż 21 wyklucza przypadek.
Poniżej galeria zdjęć: Donald Tusk w bazie lotnictwa w Łasku
