Opinie SE - Świetlik - zdjęcie w tle Peszek Zalewski Wałęsa 2

i

Autor: GRAFIKA SE Marcin Podziemski

Artystów "ta wojna nie obchodzi"? "Zły Świetlik"

2021-09-02 5:30

Okres I i II wojny światowej oraz wszelkie konflikty zbrojne były czasem, gdy wielu ludzi traciło życie. Inni przeżywali w trakcie wspomnianych wydarzeń piekło. Wiktor Świetlik przenosi czytelników do czasów, które zdaniem wielu nie wrócą. Felietonista "SE" rozważa, czy obecne "elity władzy" dałoby radę odeprzeć atak "niemieckiej siły" podczas inwazji.

Kampania wrześniowa 2021

A co by było dzisiaj? Gdybyśmy nasze szacowne elity z AD 2021 przenieśli o 82 lata wstecz i miałyby zmierzyć się z niemiecką inwazją? Myślę, że wszyscy stanęliby na wysokości zadania. Tak jak dzisiaj stają.

Po pierwsze, jestem przekonany, że moglibyśmy liczyć na nieocenioną prezydent Dulkiewicz z Gdańska. Obrońców i atakujących Pocztę Gdańską chwyciłaby za ręce i pojednała. Przeprosiła Niemców za wszystko i w zamian poprosiła o przebaczenie. Następnie działonowym z pancernika Schleswig-Holstein pomachałaby tęczową chorągiewką – symbolem przecież już nie tylko społeczności LGBTQIA+, lecz także po prostu miłości między ludźmi, braterstwa, pokoju. Niemcy by zrozumieli. Gorzej byłoby z polskimi żołnierzami z Westerplatte, wychowanymi często w konserwatywnych rodzinach, ale może by też poszli za dobrym przykładem?

Szlabanów żadnych przepychać, ciąć zasieków i miażdżyć płotów gąsienicami czołgów, nie trzeba by było. Wcześniej zdemontowaliby je posłowie Sterczewski i Gdula – przeszkadzają w migracji zwierząt i są po prostu nieludzkie. Mostu w Tczewie nikt by nie wysadzał, co zapewne doceniliby zaskoczeni niemieccy czołgiści i potraktowali jako pokojowy gest. Wiecie, jaki ślad węglowy zostawia taki wybuch, jak się taki wielki most wysadza? Organizacje ekologiczne by do tego nie dopuściły.

Maria Peszek, Krzysztof Zalewski i Natalia Przybysz zaśpiewaliby, że nie dadzą się podzielić, zająć tematem zastępczym narzuconym przez rządzący w Polsce reżim, że ich ta wojna nie obchodzi. Leszek Balcerowicz domagałby się szybszego dokończenia listy swoich wrogów, by, korzystając z okazji, dostarczyć ją Niemcom, a także ucieszył się, że przy okazji działań wojennych zniszczone zostaną nierentowne fabryki. Jarosław Kaczyński stwierdziłby, że on już to wszystko dawno przewidział, a Lech Wałęsa, że nie z takimi Niemcami walczył, i to sam. Prezydent pocieszyłby wszystkich na Twitterze, a ministrowie pokłóciliby się, który ważniejszy. Wojenne zamieszanie byłoby idealną okazją do kolejnej rozgrywki w obsadzie spółek Skarbu Państwa. Donald Tusk przyznałby, że wojna to problem, ale większym są rządy PiS-u. Korwin stwierdziłby, że czy socjalizm, czy narodowy socjalizm, wszystko mu jedno, a „Gazeta Wyborcza” opublikowałaby tytuł: „Niemcy to przyjaciele, wrogowie to naziści”.

A może tak oni wszyscy by się nie zachowali, tylko stanęli na wysokości zadania? W przypadku większości mam poważne wątpliwości, które buduje doświadczenie z czasu pokoju.      

Express Biedrzyckiej - Robert Biedroń: Polski rząd to pożyteczny idiota Łukaszenki