"Super Express": - Jak ocenia pan informacje o tym, że Mateusz Morawiecki zastąpi na stanowisku premiera Beatę Szydło?
Artur Soboń: - Jak ostateczne decyzje zapadną, to będziemy o nich dyskutować. Ale cele naszego obozu są jednoznaczne. Chodzi nam o budowę Polski silnej: gospodarczo, demograficznie, militarnie i kulturowo. Prezes Jarosław Kaczyński jest w stanie dużo bardziej kompleksowo ocenić sytuację w taki sposób, by można było te wspólne cele realizować. I to do niego będzie należała decyzja.
- Czy jednak odwołanie - popularnej przecież - premier Beaty Szydło nie spowoduje spadków sondażowych waszego ugrupowania?
- Nie mam obaw, że przyjęcie zmian w rządzie spowoduje jakieś spadki sondażowe. A przede wszystkim uważam, że celem działalności naszego obozu politycznego nie są sondaże ani dobre samopoczucie, ale realne zmiany w Polsce. Do tego zawsze konieczne są korekty i decyzje personalne. Tu najlepsza, najbardziej kompleksowa ocena należy do Jarosława Kaczyńskiego. I poznamy ją w najbliższych dniach. Jestem jednak przekonany, że najbliższe decyzje, również te personalne, będą korzystne zarówno dla Polski, jak i dla naszego środowiska politycznego.
- Ale dlaczego akurat Mateusz Morawiecki miałby stanąć na czele rządu?
- Mateusz Morawiecki byłby doskonałym premierem. Jeśli miałbym się wypowiadać na jego temat, byłyby to same dobre rzeczy.
- A konkretnie?
- W III RP przyjęto model rozwoju gospodarczego polegający na tym, by naśladować innych, nie posiadać własnego programu gospodarczego, własnej wizji, realizować jedynie wytyczne Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Światowego i Unii Europejskiej. Wszelkie decyzje miały zapadać poza nami, mieliśmy jedynie adaptować rozwiązania ekonomiczne, które mają dla nas inni. Morawiecki pokazał, że można realizować własny program gospodarczy, robić to skutecznie i przy zgodzie społecznej. To coś fundamentalnego w polskiej polityce. Mateusz Morawiecki, czy zostanie premierem, czy nie zostanie, jest dziś anty-Balcerowiczem, zaprzeczeniem wszystkiego tego, co było złe w gospodarce III RP. Polska ma przed sobą w pierwszej kolejności cele gospodarcze, bo wciąż jesteśmy bardzo biednym państwem. Jego program kończy z przeświadczeniem, że bogaci mają mieć coraz więcej, a ci, którzy w latach 90. stracili, byli jeszcze biedniejsi. To była droga donikąd.
ZOBACZ TAKŻE: Kim jest Mateusz Morawiecki? Rodzina wicepremiera [ZDJĘCIA]