„Przechodnie potraktowali maki jako pamiątkę”
Maki - było ich 1773 - które w środę ukwieciły trawnik w pobliżu Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie, zostały wykonane z materiałów biodegradowalnych przez osoby niepełnosprawne na Warsztatach Terapii Zajęciowej w Męczeninie pod Płockiem oraz podczas warsztatów zorganizowanych przez Stowarzyszenie „Jestem” w Płocku. Instalację przygotowano na czwartkowe święto Wojska Polskiego, a także z myślą o wrześniowych obchodach 85. rocznicy wybuchu II wojny światowej.
W piątek prezes Fundacji Vivat Polonia!” Cezary Supeł poinformował, że maki z Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie zniknęły.
„Przechodnie potraktowali maki jako pamiątkę, swoisty gadżet z okazji wczorajszego święta i powyrywali kwiaty zabierając je ze sobą. Na miejscu pozostała tylko plansza informująca o akcji” - dodał. Zaznaczył jednocześnie, że maki niedaleko Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie pojawiły się za zgodą Dowództwa Garnizonu Warszawa i miały tam pozostać do początku września, aby były widoczne także podczas obchodów rocznicowych wybuchu II wojny światowej.
Maki w kolorze czerwonym. Apel o zwrot
We wspólnym oświadczeniu przekazanym w piątek Fundacja „Vivat Polonia!” oraz Stado Ogierów w Łącku zwróciło się z apelem o ponowne „zasadzenie” maków. „Jeżeli zauroczyły Cię maki z Placu Piłsudskiego i masz choć jeden, zwróć na miejsce” - proszą organizatorzy akcji.
W jej w ramach niedaleko Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie pojawiły się wcześniej 923 maki w kolorze czerwonym - tylu bowiem żołnierzy polskich poległo przed 80. laty w walkach o Monte Cassino, natomiast maków w kolorze purpurowym było 850 - tyle, ile było koni w jednym z 40. pułków kawalerii Wojska Polskiego, według stanu na dzień 1 września 1939 r. W pobliżu kwietnej instalacji ustawiono tablicę z napisem: „Pamiętając o ofierze krwi i życia żołnierzy polskich i koni w służbie Wojska Polskiego”.
Organizatorzy wystawy nie ukrywają zaskoczenia tym, że maki zniknęły. „Z jednej strony jest nam przykro, że ktoś bezrefleksyjnie, nazywając rzecz po imieniu, zniszczył naszą pracę. Pociesza jedynie fakt, że pragnienie zabrania ze sobą maków była przejawem uczuć patriotycznych” - powiedział organizator. „To daje do myślenia i pokazuje pewien kontekst postrzegania naszego patriotyzmu” - zwrócił jednocześnie uwagę prezes Fundacji „Vivat Polonia!”.