W poniedziałek dziennik "Fakt" doniósł, że biuro poselskie Andrzeja Adamczyka, zakupiło w 2022 roku urządzenie, którego jedną z funkcji jest ostrzeganie przed tym, gdzie są ustawione fotoradary. Inne jego funkcje to np. przekazywanie informacji o tym, gdzie prowadzone na drogach są remonty i gdzie występują utrudnienia ze względu na wypadki. Tego dnia, gdy publikacja obiegła media, wieczorem minister infrastruktury zabrał głos i wyjaśnił całą sprawę.
W mediach społecznościowych umieścił komunikat o następującej treści:
- Nie zgadzam się z przypisaniem mi roli pirata drogowego, a tak odbieram dzisiejszą publikację dziennika Fakt. Z całą mocą podkreślam, że prowadząc pojazd, zawsze stosuję się do obowiązujących przepisów. Z pewnym zdziwieniem przyjąłem fakt, że redakcja jako główną funkcję opisanego urządzenia wskazała właśnie tę dotyczącą ostrzegania przed fotoradarami i kontrolami policji. Szanowni państwo, nie mierzcie wszystkich swoją miarą! - napisał minister.
Dalej wskazał, że wspomniane urządzenie zakupił, bo zależy mu na maksymalnym bezpieczeństwie w czasie podróży i jak dodał: - Opisywane urządzenie w tym pomaga, informując w czasie rzeczywistym o wszelkich niespodziewanych sytuacjach, które mogą wystąpić na drodze, np. wypadkach, remontach czy innych zagrożeniach - wskazał, dodając, że informuje też o zatorach i pomaga jest sprawnie ominąć. Adamczyk napisał też, że: - Aplikacja, z której według firmy każdego miesiąca korzysta ponad 1,5 mln kierowców, zwraca też uwagę na ograniczenia prędkości obowiązujące na każdym odcinku pokonywanej trasy.
CZYTAJ TEŻ: Karambol z udziałem ministra Andrzeja Adamczyka! Samochodowe domino na trasie W-Z