Już w latach 60., jako licealista, nie mógł narzekać na zainteresowanie płci przeciwnej. – Palił fajkę, nosił eleganckie swetry pod szyję. Był bardzo przystojny, imponował kobietom charyzmą – opowiada nam absolwentka stołecznego XLII LO im. Marii Konopnickiej, która przez jakiś czas spotykała się z Macierewiczem. Polityk nie miał problemów w relacjach z kobietami.
– Nie ma nic nienaturalnego ani złego w homoseksualistach. Antoni Macierewicz był jednak superhetero. Uwodził tworząc mity. Na potrzeby podrywu opowiadał dziewczynom, że ze znajomymi przygotował bombę, żeby wykończyć Moczara (Mieczysława, dygnitarza PRL – przyp.). Kiedy po latach o tych opowieściach dowiadywali się ich domniemani bohaterowie, robili wielkie oczy – wspomina w rozmowie z „Super Expressem” Celiński.
Faktem jest jednak, że Macierewicz lubi otaczać się gronem wiernych współpracowników. – Zawsze miał potrzebę bycia guru, nawet w małej społeczności. Antek chciał koło siebie ludzi, dla których będzie bogiem. Może być kimś takim dla Edmunda Jannigera czy Misiewicza – uważa Celiński. – Każdy, kto rozumie armię, wie, że niezbędny jest adiutant. Na kogoś takiego nie nadają się doświadczeni mężczyźni w sile wieku tylko młodzi, dyspozycyjni chłopcy. Podobne środowisko stworzyli sobie Leszek Balcerowicz czy kard. Stefan Wyszyński. Tylko wtedy nie było insynuacji – wtóruje mu prof. Antoni Dudek (53 l.), politolog.