Antoni Macierewicz: Nie zgadzałem się z nim

2013-10-29 3:00

Premiera Mazowieckiego, pierwszego niekomunistycznego szefa rządu Polski powojennej, wspominają współpracownicy i przeciwnicy polityczni

"Super Express": - Jest pan jedną z niewielu postaci w polityce, które będąc w opozycji stykały się z Tadeuszem Mazowieckim w latach 70...

Antoni Macierewicz: - Dzieliły nas nie tylko poglądy, ale także duża różnica wieku, a w związku z tym także możliwości działania politycznego. Ale kontaktowaliśmy się od czasu do czasu. Pierwszy raz spotkałem go chyba w 1969 roku jako redaktora "Więzi".

- Jak pan ocenia go jako polityka z perspektywy tych lat?

- Nigdy nie ukrywał swoich poglądów, dążeń i zakresu możliwości politycznych, które uznawał za realne. Gruba linia, czy też jak się potocznie mówi "gruba kreska", którą realizował jako premier po 1989 roku, mogła być zaskoczeniem dla osób, które nie chciały patrzeć na rzeczywistość realistycznie. Mnie to nie zaskoczyło ani w wymiarze personalnych decyzji, gospodarczych czy politycznych, w tym dotyczących służb specjalnych czy np. stosunków z Niemcami i z Rosją. Nie zgadzałem się z tymi poglądami, ale on nigdy nie udawał, że ma inne. Deklarował to już na początku lat 70., gdy rozmawialiśmy z nim w ramach "Gromady", kręgu starszoharcerskiego, który przygotowywał młodzież do działań niepodległościowych. Bardzo jasno podkreślał swój sceptycyzm i ostrożność wobec radykalnych działań. Taka uczciwość i jasne stawianie sprawy nie było wcale częste. To bardzo ważna w polityce i niestety rzadka u nas cecha. Można się różnić, ale trzeba mieć jasność, jak i dlaczego się różnimy.

Przeczytaj też: Tadeusz Mazowiecki nie żyje - kim był i co osiągnął polski polityk i publicysta

- Był przedstawicielem grupy katolickich działaczy, jednak po 1989 roku skupiły się wokół niego inne środowiska.

- To nie było nic zaskakującego. Tadeusz Mazowiecki wywodził się ze szkoły Bolesława Piaseckiego, a później wystąpił zdecydowanie przeciwko temu środowisku i związał się z "Tygodnikiem Powszechnym". To była szkoła ukształtowana w warunkach okupacji komunistycznej i przemocy, która widziała możliwość ewolucji komunizmu, ale była sceptyczna wobec szans na niepodległość. Jako katolik był bez wątpienia wybitnym reprezentantem tego nurtu, który znamy właśnie z "Tygodnika Powszechnego". To był istotny, ale jednak wąski nurt polskiego katolicyzmu, choć dzięki dostępowi do establishmentu i do mediów mógł się wydawać szerszy, niż był w istocie. Oceniając go jako polityka, trzeba podkreślić, że decyzje, które podejmował jako premier w 1989 roku, do dziś skutkują w naszym życiu. Warunkują je. Warto sobie zdawać z tego sprawę.