Antoni Macierewicz

i

Autor: Przemysław Jach

Antoni Macierewicz: Eksplozję widzieli polscy wojskowi

2012-10-25 4:00

Kształt obrażeń ofiar, a przede wszystkim fakt zdarcia ubrań są przyczynkiem do tego, że w samolocie doszło do eksplozji.

- "Super Express": - Panie pośle, 10 października nie pojawił się pan w sądzie, tłumacząc, że musi być w Sejmie. W Sejmie na komisji powiedział pan, że musiał być w sądzie. Wytłumaczy pan to?

- Antoni Macierewicz: - W tym dniu wyznaczono też komisję etyki, były też głosowania i tzw. miesięcznica katastrofy smoleńskiej. Zbiegło się kilka terminów. Ale teraz odrabiam te zaległości. Komisja etyki już za mną, komisja regulaminowa - ta, o którą była afera - zostanie wyznaczona chyba na 7 listopada.

- Przejdźmy do drastycznych zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej. Znana dziennikarka i była członkini Rady Etyki Mediów Teresa Bochwic pisze na jednym z portali: "Każdy zdrowy psychicznie dorosły powinien obejrzeć przynajmniej jedno-dwa z tych zdjęć". A pan składa zawiadomienie właśnie w sprawie publikacji tych zdjęć. Prawica nie uzgodniła stanowiska w tej sprawie?

- Moim zdaniem nie ma tu sprzeczności. Znam Teresę Bochwic, bardzo wysoko cenię jej publicystykę i jej bardzo klarowny zmysł etyczny. Pani Bochwic mówiła o sytuacji, w której dzieje się to z pełnym poszanowaniem wrażliwości etycznej, czyli np. zasłanianiu odkrytych części ciała i twarzy. Oczywiście nie chodzi tu o zdjęcie śp. Lecha Kaczyńskiego, którego publikacja miała funkcję wyłącznie atakującą godność narodową Polaków. Jeśli chodzi o pozostałe zdjęcia, to przy zasłonięciu twarzy i możliwości identyfikacyjnych są one świadectwem tego, co się działo na pokładzie.

- Czyli zgadza się pan z Teresą Bochwic, że te zdjęcia powinny być publikowane?

- Ona nie powiedziała, że zdjęcia powinny być publikowane. Powiedziała, że osoby, które chcą się wypowiadać w sprawie katastrofy, powinny to obejrzeć, żeby zrozumieć, co się tam zdarzyło.

- Z tych zdjęć można wysnuć wnioski, że doszło do eksplozji w samolocie?

- Są na pewno przyczynkiem do tego zarówno kształt obrażeń, jak i przede wszystkim fakt zdarcia ubrań.

- W normalnej katastrofie samolotowej ubrania się nie zdzierają?

- Nie w ten sposób, że zostają tylko fragmenty ubrań, a cała reszta jest rzucona obok i zaczepiona np. tylko jednym końcem o ciało.

- Wybuch mógłby coś takiego zrobić, tak?

- Na pewno jest to świadectwo jakiejś silnej fali uderzeniowej, abstrahując od tego, czym spowodowanej - czy awarią naturalną, czy eksplozją spowodowaną ładunkiem wybuchowym.

- Wróćmy do tematu pańskiego zawiadomienia. Dlaczego pan poseł twierdzi, że za publikację tych zdjęć może być odpowiedzialny Donald Tusk?

- Tłumaczę. Prokuratura nie chciała, a powinna i miała obowiązek wszcząć śledztwo z urzędu. W przypadku ciała pana prezydenta mamy do czynienia ze znieważeniem narodu polskiego i atakiem na rodzinę prezydenta. Jest odpowiedni artykuł o ochronie czci prezydenta. My w tym zawiadomieniu wskazujemy, że są świadkowie polscy, których koniecznie trzeba przesłuchać, dlatego że byli w prosektorium, w związku z tym mogą pomóc w ustaleniu, co się tam naprawdę zdarzyło, kto to zrobił i w jakim celu. Bez wszczęcia śledztwa to nie jest możliwe. Taka jest treść tego zawiadomienia. A sprawa Donalda Tuska, Radosława Sikorskiego i pozostałych to jest tylko sprawa niedopełnienia obowiązków. Oni mieli obowiązek podjąć w tej sprawie interwencję, podjęli ją dopiero po pana zawiadomieniu, kiedy rzecz się wydała.

- Czy mógłby pan wytłumaczyć, dlaczego uważa pan, że zamach jest prawdopodobny?

- Rzeczywiście, zamach jest prawdopodobny. A na pewno mieliśmy do czynienia z eksplozją jako główną przyczyną rozbicia się samolotu.

- Na pewno?

- Jeśli chodzi o badania naukowe wszystkich znanych mi naukowców, nie ma takiego, który by kwestionował eksplozję. Ten samolot nie dlatego się rozbił, że upadł na ziemię, tylko dlatego upadł na ziemię, że rozbił się w powietrzu. O tym świadczą przyrządy pokładowe, które stwierdzają, że w momencie gdy był 15 metrów nad ziemią, przestała działać elektryka i zamilkły wszystkie przyrządy pokładowe. O tym świadczy kształt rozpadu samolotu - on jest rozwarty na zewnątrz. Wszystkie badania wskazują, że tego typu rozwarcie mogło nastąpić tylko wtedy, gdy doszło do eksplozji wewnętrznej, o tym świadczy także trajektoria lotu i o tym świadczą badane przez nas wcześniej, upublicznione teraz zdjęcia zwłok. Poza szesnastoma wielkimi częściami są tysiące szczątków tego samolotu wielkości dłoni. Taki rozpad samolotu może być tylko skutkiem eksplozji. Jest 29 świadków, którzy słyszeli tę eksplozję, a niektórzy z nich ją widzieli, w tym polscy wojskowi.

- W powietrzu ją widzieli?

- Tak.

- Kiedy słyszę, co pan mówi, to natychmiast pojawia się wniosek - albo była tam bomba, albo ktoś zestrzelił ten samolot.

- Być może. Większość naukowców podczas dwóch ostatnich konferencji smoleńskich - poniedziałkowej i wtorkowej - rozumowała właśnie tak jak pan. Czyli przychylają się do tezy, że to był ładunek wybuchowy. Ale są też tacy naukowcy, którzy dopuszczają, że była to eksplozja oparów paliwa spowodowana rozszczelnieniem się instalacji elektrycznych.

- Czyli nieszczęśliwy wypadek, a nie zamach?

- Profesor Gieras, który właśnie tak sądzi, jest jednym z najwybitniejszych polskich naukowców zajmujących się problematyką instalacji elektrycznych w samolocie. Ale on nie przesądza, że to był wypadek. Rozszczelnienie mogło być spowodowane przez kogoś specjalnie. Jeszcze muszę powiedzieć o jednej istotnej informacji, którą uzyskaliśmy w ciągu ostatniego miesiąca ze skrzynki parametrów lotu produkcji polskiej. Wiemy, że nastąpiła awaria silników, mniej więcej 7-10 sekund przed uderzeniem w ziemię. Czy była spowodowana eksplozją, czy to ona rozpoczęła cały proces destrukcji, to jest jeszcze ustalane.

- "Czymże innym jest sytuacja, w której ginie cała elita, w której odcięta zostaje głowa narodu? To jest wypowiedzenie wojny, nawet jeżeli kolejny atak będzie odłożony o rok, dwa, pięć, to trzeba sobie zdawać sprawę - to jest wypowiedzenie wojny" - to pańska wypowiedź. Ciarki przechodzą.

- Pierwszą osobą, która narzuciła ten wojenny temat, był pan Donald Tusk 19 stycznia. On sformułował wtedy w Sejmie taką tezę, że "lepiej mieć dowody i nie mieć wojny, niż mieć wojnę i nie mieć dowodów". Ponieważ do dziś nie mamy dowodów, no to co - może mamy wojnę? Pan Donald Tusk robi wszystko, żebyśmy tych dowodów nie mieli. Do dziś nie mamy wraku.

- Ale kiedy patrzę na pańską wypowiedź, to co, Rosjanie nas zaatakują?

- Niech pan spojrzy na to inaczej. Jesteśmy w XXI wieku, w bardzo różnorodny sposób atakuje się państwa, czyli np. ekonomicznie i propagandowo. My jesteśmy w takiej sytuacji, że wszystkie dowody są po stronie rosyjskiej i ta cała sprawa ze zdjęciami jest klasycznym przykładem ataku propagandowego na Polskę. Oni mają absolutną przewagę informacyjną i korzystają z tej przewagi niesłychanie brutalnie, a pan Donald Tusk nie jest w stanie z tym nic zrobić. Nawet nie zwołał na nowo komisji badania wypadków lotniczych, a zbadanie tej sprawy od początku jest jego obowiązkiem, bo dowody na kłamstwo pana Millera i oszustwo komisji, którą kierował, są oczywiste.

Antoni Macierewicz

Poseł PiS, szef parlamentarnego zespołu ds. zbadania katastrofy smoleńskiej

Nasi Partnerzy polecają