"Super Express": - Idzie pan na referendum?
Antoni Macierewicz: - Oczywiście. Jestem warszawiakiem w czwartym pokoleniu. W związku z tym nie mam wątpliwości, że pani prezydent powinna przestać wydawać nasze pieniądze.
- Tzw. autorytety, a jest ich 90, podpisały listę, że na referendum nie idą, bo to nie ma sensu. Wśród nich jest Lech Wałęsa i Daniel Olbrychski.
- Rozumiem, że panu Wałęsie łatwo tak mówić, bo jest z Gdańska. Najnormalniej w świecie sprzedaje nam więc Niderlandy. Proszę mówić o rzeczywistym autorytecie, który byłby warszawiakiem z krwi i kości, znał to miasto i rozumiał Warszawę z całą jej historią i współczesną tożsamością.
Przeczytaj: Palikot chce wsadzić Macierewicza do więzienia!
- Jak pan zagłosuje?
- To tajemnica, ale mogę ją zdradzić. Na pewno będzie głosował za jej odwołaniem.
- Dlaczego?
- Bo źle wydaje nasze pieniądze.
- Ale ja jechałem ostatnio do Łodzi obwodnicą i dobrze się jedzie.
- Być może, ale to było zaplanowane dużo wcześniej. A próbował pan przejechać przez most Łazienkowski?
- Próbowałem.
- I co? I nie da się. Jak otworzono tunel, to zamknięto most. Tak nie można gospodarować! Zastanawiam się, czemu tak się dzieje. Czy nie chodzi tu o jakieś interesy, i to interesy niewarszawskie.
- Będzie frekwencja?
- Gdy patrzę na podpisy ludzi i jak się oni wypowiadają, to myślę, że tak.
- Ale prawie 400 tys. osób pewnie nie pójdzie głosować.
- Na osiedlach z wielkiej płyty, a ja na takim osiedlu mieszkam, jest determinacja, żeby pójść i zagłosować przeciwko niej.
- Rosną sondaże popularności PiS, i to mimo że pan ostatnio występował w sprawie Smoleńska. A przywykło się mówić, że co Macierewicz wejdzie na mównicę i zaczyna na ten temat rozprawiać, to sondaże spadają.
- A to ciekawe. Przywykło się tak mówić w "Super Expressie" czy reklamuje pan jakąś stację telewizyjną? Nie spodziewałem się po panu, że będzie pan promował Monikę Olejnik, ale proszę bardzo, niech pan reklamuje. To w ogóle interesujące, że wszyscy, którzy utopiliby PiS w łyżce wody, mówią, że tak się troszczą o nas i nasze sondaże. Oby tylko nie zajmował się Smoleńskiem. Otóż okazuje się, że to nieprawda. Oni po prostu się boją, żebyśmy nie odkryli całej prawdy.
- Lasek mówił tak...
- Lasek znaczy kto?
Zobacz też: Ekspert Macierewicza dla SE: Zginęło wiele osób badających katastrofę
- Szef komisji...
- Jakiej komisji?
- No, tej do badania katastrofy...
- Nie, takiej komisji niestety nie ma. Byłoby za to dobrze, gdyby pan Donald Tusk wreszcie powołał Państwową Komisję Badania Wypadków Lotniczych, która na nowo zaczęłaby badać dramat smoleńskiej katastrofy. Wiadomo bowiem, że dotychczasowy raport jest pełen kłamstw, które muszą zostać skorygowane. Dopóki pan Lasek nie wytłumaczy nam, czemu podpisał dokument...
- A kto to jest Lasek?
- Członek Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Jeden z 34, i to taki, który nigdy nie był w Smoleńsku. Taki, który nigdy nie badał tego wraku. Taki, który nigdy nie zmierzył brzozy. To taki fenomen, że człowiek wzięty do propagandy po to, żeby zasłonić pana Donalda Tuska. Rzeczywistym bowiem sprawcą tego zamieszania, człowiekiem naprawdę za to odpowiedzialnym, jest pan Donald Tusk, który stał na czele specjalnego zespołu Urzędu Rady Ministrów odpowiedzialnego za badanie tej katastrofy i wszystko, co się z nią działo. Mówmy wprost - pan Donald Tusk ma obowiązek powołania na nowo tej komisji, bo dotychczasowy jego raport jest kłamliwy.
- Zanim premier powoła tę komisję, to Maciej Lasek powiedział tak: "Jeżeli Antoni Macierewicz ma dowody na to, że był zamach i wybuch, to prosimy je na stół". Ma pan?
- Niech pan Lasek przyjdzie na debatę, która odbędzie się w najbliższą środę w Sejmie i zobaczy dowody. Dostał je zresztą, bo mu je wysłaliśmy. Podobnie jak prokuraturze, podobnie jak Donaldowi Tuskowi. Pan Lasek próbuje odwrócić sytuację, bo sam nie ma żadnego dowodu, że w kokpicie był gen. Błasik. Podobnie jak nie ma żadnych dowodów, że ten samolot uderzył w brzozę.
- Na pana słynnym pendrivie były dowody na wybuch?
- Także. Są one zresztą zapisane w skrzynce parametrów lotu.
- Czyli był wybuch?
- Był bezspornie. Wszyscy eksperci się co do tego zgadzają.
Zobacz: Lasek do Macierewicza: Pokażcie dowody albo przeproście
- Wszyscy pana eksperci...
- Wszyscy eksperci, którzy to badali. Moi eksperci to badali, a eksperci rządowi nie badali, ponieważ pan Lasek i jego ludzie powiedzieli, że nie ma co badać tego, co się działo, kiedy samolot zszedł poniżej 100 metrów. To cytat z jego wypowiedzi z konferencji w Kazimierzu Dolnym z maja 2012 roku. Dlatego nie zbadali brzozy i wraku. Akurat na tym pendrivie był materiał godny opublikowania, ponieważ to rekonstrukcja wydarzeń, którą zrobili Rosjanie 10 kwietnia na podstawie badań prokuratorskich, a w której samolot wybucha w powietrzu. Chciałem to opinii publicznej pokazać kilkukrotnie i w końcu pokażemy to w Sejmie. To nie jest dowód na to, że tak się stało, ale dowód na to, że na najwyższych szczeblach rosyjskich władz taka hipoteza była brana pod uwagę jako główna hipoteza badawcza.
- Jak pan odebrał próby zdyskredytowania pańskich ekspertów? Jeden miał sklejać modele, a drugi leciał samolotem i oglądał skrzydło i to miałoby świadczyć o ich kompetencjach.
- Medium, które to robi, jest mało wiarygodne. Dopóki "Gazeta Wyborcza" i TVN nie pokażą dowodów na obecność gen. Błasika w kokpicie i złamanie skrzydła przez brzozę, dopóty ich opinie na temat profesorów są jedynie ujadaniem.
- Sądzi pan, że ta akcja przyniosła negatywne efekty dla pana ekspertów?
- Być może dla "Gazety Wyborczej". Ale nie mam pewności, bo to medium ma już bardzo złą opinię. Nie wykluczam jednak, że się pogorszyła.
- Tomasz Kaczmarek, były agent, powiedział, że jest pan dla niego niedoścignionym wzorem...
- To bardzo miły człowiek i kompetentny w tym, co robi. Bardzo dobrze się odnalazł w Sejmie, dba o praworządność organów ścigania - stawia je do pionu. Jego interpelacje rzeczywiście pomagają polskiemu państwu utrzymać służby specjalne w ryzach w sytuacji, gdy pan premier tymi służbami zajmować się nie chce i doprowadza do sytuacji, która jest największym skandalem po 1989 r.
Bo po tej dacie nie było jeszcze czegoś takiego, żeby szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego oskarżał przed prokuraturą Ministerstwo Obrony Narodowej, a zwłaszcza ministra, który dysponować będzie gigantyczną kwotą 140 mld złotych. Prokuratura po pół roku badania rozpoczęła proces i w związku z tym został mu zabrany dostęp do informacji niejawnych. Czyli de facto uniemożliwiono mu pracę. A premier to akceptuje.
- No nie akceptuje, bo wyrzucił szefa SKW...
- To jest sytuacja przedziwna: z jednej strony wyrzucił pana generała Noska - co się mu zresztą za wiele innych spraw należało - ale z drugiej strony nie przywraca poświadczenia bezpieczeństwa panu generałowi Skrzypczakowi. A przecież to jest w gestii premiera. On powinien je był przywrócić tego samego dnia! Tymczasem przez dwa tygodnie siedzi i myśli: przywrócić go czy nie przywrócić, dać te pieniądze Skrzypczakowi czy komuś innemu?
- Pochwalił pan Tomasza Kaczmarka. Czy Adama Hofmana też pan pochwali?
- Jest on bardzo sprawnym rzecznikiem prasowym.
- Sondaże przeprowadzone dla "Super Expressu" pokazują, że mógłby on zastąpić Jarosława Kaczyńskiego na stanowisku prezesa PiS...
- W sposób oczywisty nie mógłby zastąpić. Szanuję państwa sondaż, ale być może respondenci odpowiadali w innej sprawie.
- Kto więc mógłby zastąpić Jarosława Kaczyńskiego jako przywódca partii?
- Nikt z nas nie mógłby zastąpić. To nie ulega wątpliwości.
- Czy PiS ma jakąkolwiek zdolność koalicyjną?
- PiS ma zdolność przywództwa narodowego. I ta zdolność sprawi, że Polska wreszcie zostanie zmieniona. 22 lata rządów okrągłego stołu - to już wystarczy!
- Czyli chcecie rządzić wyłącznie sami?
- Chcemy rządzić tak, żeby kraj zmienić. A nie tak, żeby iść nieustannie na zgniłe kompromisy, które z kolei sprawiają, że ludzie głosujący na PiS będą mówić: ale przecież wy też nic nie zrobiliście, jesteście tacy sami jak PO! Otóż nie. Nie chcemy ulegać naciskowi sojuszników PO. Powtarzam: chcemy zmienić Polskę.