Antoni Kamiński

i

Autor: Marek Zieliński

Antoni Kamiński: To zwykłe pasożytnictwo

2012-11-06 3:00

Po kolejnej publikacji o skali nepotyzmu i kumoterstwa w PO.

"Super Express": - "Puls Biznesu" opublikował wczoraj "listę wstydu PO", na której znalazło się 428 nazwisk członków PO, którzy ulokowali się w spółkach Skarbu Państwa. To porażająca liczba?

Prof. Antoni Kamiński: - To zwykłe pasożytnictwo, które odbywa się kosztem nas, obywateli. A przecież chcielibyśmy mieć w polityce ludzi, którzy idą do niej z pobudek ideowych i chęci działania dla dobra publicznego albo przynajmniej z chęci realizowania się zawodowego. W momencie kiedy traktują politykę jako przystanek w drodze do wejścia do biznesu, jest to ze szkodą i dla polityki, i gospodarki.

- Szczególnie dotyczy to chyba gospodarki.

- W pewnym sensie tak, bo nie są to ludzie w żaden sposób zweryfikowani przez pryzmat ich talentów biznesowych i nie trafiają do gospodarki, żeby ją rozwijać, ale po to, by odcinać kupony od swojej działalności politycznej.

- Wszystkim nam się marzy, żeby trafiać do spółek państwowych ze względu na kompetencje, a nie znajomości partyjne. Ale czy to możliwe?

- Nie jestem przekonany. Widzę za to, że takie "kariery" mają miejsce w dużym stopniu wśród osób, które wyszły z partyjnych młodzieżówek. To fabryki ludzi, którzy mają niezwykle cyniczny stosunek do dobra publicznego.

- Cynizm właściwy jest też chyba partyjnym weteranom. Przecież całkiem niedawno mieliśmy aferę taśmową, która zdekonspirowała wielu partyjniaków w spółkach Skarbu Państwa. Do dziś wiele się nie zmieniło. Rządzący niczego się nie nauczyli?

- Pamięta pan, że rządzący bronili się, że wszyscy ci, którzy obsiedli państwowe spółki, to ludzie utalentowani i kompetentni, i właśnie dlatego dostali te etaty. Myślę, że po prostu nie rozumieją, na czym polega misja bycia politykiem.

- Premier chyba nawet przez moment to rozumiał, kiedy w 2007 roku mówił, że trzeba ukrócić "polityczne zawłaszczanie spółek z udziałem Skarbu Państwa". Co się stało z nim przez te pięć lat władzy?

- Myślę, że po prostu nie chciał dotrzymać tej obietnicy. Kiedyś rozmawiałem z pewnym politykiem PO, który pytał mnie, jak usprawnić działanie administracji państwowej. Odpowiedziałem mu, że trzeba przede wszystkim wyrzucić z niej partie polityczne.

- Rozumiem, że pańska odpowiedź nie przypadła mu do gustu.

- Owszem. Powiedział, że to nierealne, bo co w takim wypadku zrobić z partyjnymi działaczami. A państwo nie może być przechowalnią dla polityków. Chcemy budować w Polsce kapitalizm, a przecież cnota gospodarki rynkowej polega na tym, że źli menedżerowie wypadają z rynku, a zarządzane przez nich firmy bankrutują. Nie widzę powodu, dla którego mamy rozkładać parasol ochronny nad politykami i dawać im szansę psucia państwowych spółek.

- Biznes działa według zasad rynkowych, ale polityka nadal mentalnie tkwi w czasach słusznie minionych, kiedy to apanaże zależały od pozycji w partyjnej hierarchii.

- To zdecydowanie zbędny balast, którego, jeśli chcemy poważnie myśleć o reformie finansów publicznych, musimy się pozbyć. Obawiam się jednak, że jest to nie do zrobienia, ponieważ każdy polityk szczebla państwowego musi szukać poparcia partyjnych dołów, załatwiając im intratne posady, gdy tylko znajdzie się u władzy.

Prof. Antoni Kamiński

Instytut Studiów Politycznych PAN