Antoine Guiral: Strauss-Kahn podkreślał, że lubi kobiety - WYWIAD

2011-05-19 14:55

Francuski publicysta o kulisach wywiadu, w którym szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego przewidywał "seksualną prowokację".

"Super Express": - Rozmawiał pan z Dominikiem Strauss-Kahnem dwa tygodnie przed skandalem. Tematem była m.in... możliwość wybuchu afery seksualnej z jego udziałem.

Antoine Guiral: - Rozmawialiśmy w jednej z restauracji 28 kwietnia. Zapamiętałem szczegóły, gdyż Strauss-Kahn wyjątkowo wiele mówił o kobietach. We Francji polityk nie rozmawia z dziennikarzem o takich tematach. Skupia się na polityce. Na pewno nie rozmawiają o seksie. Podczas rozmowy podkreślił też, że w kampanii obawia się głównie ataków w związku z trzema sprawami: "majątkiem, kobietami i żydowskością".

Przeczytaj koniecznie: Strauss-Kahn zrezygnował – nie jest już szefem Międzynarodowego Funduszu Walutowego

- Do dwóch kwestii jeszcze wrócimy, ale wydarzeniem w ostatnich dniach są właśnie kobiety. Na ile znana była ta słabość szefa MFW?

- Powszechnie znana. Ale wie pan, to jest Francja, a nie Anglia czy USA. Media nie wchodzą w prywatne życie i problemy polityków. Nawet jak wiedzą, raczej o tym nie piszą. Dopóki nie ma gwałtu czy pobicia, to nie ma problemu.

- Kiedy w grę wchodzi molestowanie, też nie ma? Dziennikarka Tristiane Banon o tym, że jeden z polityków ją molestował, opowiedziała kilka lat temu przed kamerą. Mówiła wprost, że Strauss-Kahn chciał zedrzeć z niej stanik i spodnie. Podała jego nazwisko, ale je zagłuszono. Teraz do tego wróciła.

- I nie mam powodów, by nie wierzyć w jej wersję. Myślę, że Kahn mógł się tak zachować. Błędem Tristiane było to, że nie zgłosiła się na policję. Wówczas sprawa wyglądałaby inaczej. Nie wykluczam też, że mogła mieć jakąś ugodę z szefem MFW. Nawet u nas w redakcji "Liberation" rozmawialiśmy z nią i nie chciała wracać do tamtego wydarzenia.

- Kiedy szef MFW mówił panu o pułapce, którą zastawią na niego, wykorzystując jego słabość do kobiet, mówił to półżartem?

- Nie, bynajmniej nie żartował. Choć nie zapowiadał też, że wkrótce to się stanie. Nawet dwa tygodnie po tej rozmowie byłem zaskoczony informacjami o jego zatrzymaniu w Stanach. Choć poruszanie tak szeroko tematyki kobiet wówczas w restauracji było też dziwne.

- Powiedział, dlaczego tyle o tym mówi?

- Rysował scenariusze potencjalnych ataków w kampanii wyborczej. Niektóre ze szczegółami. Np. wersja z gwałtem i żądaniem za milczenie miliona euro. Od tygodni krążyły też pogłoski, że ktoś ma zdjęcia z orgii seksualnej z jego udziałem i wkrótce je opublikuje. Irytowało go to, mówił: "No to opublikujcie wreszcie, jestem gotowy!". W rozmowie ze mną podkreślał "Lubię kobiety, no i co z tego?!". Dziennikarze słyszeli jednak o zdjęciach, ale nikt ich nie widział.

- Obawiał się prowokacji ze strony Sarkozy'ego? W rozmowie z panem sugerował, że prezydent mógłby to zrobić?

- Podczas jednego ze szczytów międzynarodowych wpadli na siebie w toalecie i Strauss-Kahn miał sugerować "Sarko" powstrzymanie się od brudnych sztuczek dotyczących jego życia prywatnego. Czy Sarkozy mógłby stać za prowokacją? Za opublikowaniem zdjęć z orgii może i by mógł...

- A za prowokacją taką jak w hotelu w USA?

- Wielu w to wierzy, krążą różne idiotyczne teorie spiskowe. Uważam jednak to za niemożliwe. Za mały zysk, za duże ryzyko. Podobnie bzdurna wydaje się teoria o wewnętrznej prowokacji w Partii Socjalistycznej.

Patrz też: Dominique Strauss-Kahn zmusił pokojówkę do seksu oralnego?

- Szef MFW jako główny problem wymienił jednak majątek. Jest aż tak bogaty?

- Bardzo bogaty. Sama pensja szefa MFW przewyższa zarobki prezydenta USA bądź szefa ONZ. To ponad pół miliona dolarów rocznie, do tego premie i dodatki. Siłą jego majątku są jednak nieruchomości. Główna posiadłość w Paryżu warta jest ok. 6 milionów dolarów. Do tego domy w Marrakeszu, Waszyngtonie i kilka domów w Paryżu. Każdy z nich z osobna wart jest ok. 4 milionów dolarów. Bogata jest też jego żona, dziennikarka Anne Sinclair...

- Znam dziennikarzy, także francuskich. Nie zarabiają kokosów.

- Tak, ale żona Strauss-Kahna odziedziczyła po ojcu ogromną fortunę w postaci kolekcji dzieł sztuki. W jej zbiorach, w kilku kolekcjach znajdują się np. obrazy Picassa. To nawet trudno oszacować. Są parą szalenie bogatą, co w przypadku kandydata Partii Socjalistycznej jednak wielu razi. Także jego styl życia i deklaracje, że ma tyle pieniędzy, by nie pracować do końca życia. To narzucało jakieś sugestie o poświęceniu za miliony...

- Strauss-Kahn wspomniał też panu, że problemem może być żydowskie pochodzenie. Niby dlaczego? Sarkozy'emu nie przeszkadzało to wygrać w wielkim stylu kilku kampanii. Mało kogo to obchodziło.

- Chodziło nie tyle o korzenie, ile o niektóre wypowiedzi z przeszłości. Nie odciął się od nich w porę. Gdyby któryś z polskich polityków powiedział dla jednej z żydowskich gazet, że "cieszy się, że może uprawiać politykę i zajmować kolejne stanowiska, bo każdego dnia dokłada tym cegiełkę do wspierania państwa Izrael", to jak to by było odbierane?

- No cóż, skrzydeł kampanii by to nie dodało...

- Właśnie. Kandydat na prezydenta Francji nie może tak mówić. Nie tylko o Izraelu, ale jakimkolwiek innym kraju. U nas bardzo duża grupa młodych wyborców, zwłaszcza na przedmieściach metropolii, reaguje na takie wypowiedzi alergicznie.

- Nie przeszkadzało to jednak Kahnowi dominować w sondażach. Partia Socjalistyczna wykaraska się z problemów?

- Będzie im ciężko z kilku powodów. Po pierwsze, szefowa partii, pani Aubery, nie chce kandydować. Francois Holland chce, ale niekoniecznie chcą jego.

- A Segolene Royal? Kiedyś przegrała z Sarkozym i może chcieć rewanżu...

- Chcieć to może i chce, ale jest bez szans nawet wśród samych socjalistów. Drugim problemem lewicy jest to, że Sarkozy jest geniuszem kampanii wyborczych. Mawia się nawet, że jest zdecydowanie lepszym kandydatem na prezydenta niż prezydentem. Wydaje mi się, że ze względu na jego umiejętność kontaktu z ludźmi jego pozycja w sondażach może już tylko rosnąć.

Antoine Guiral

Publicysta, szef działu politycznego dziennika "Liberation"