"Super Express": - Jak pani ocenia deklaracje Prokuratury Generalnej i policji, że pojawienie się Ahmeda Zakajewa w Polsce będzie skutkować jego aresztowaniem?
Anna Kühn: - Jestem zaskoczona i jest mi smutno z tego powodu.
- Co w pani budzi ten smutek? Prawo?
- Dwa razy był zatrzymywany, sądzony i oczyszczony z zarzutów. Nie ma dowodów, że jest terrorystą. To jest po prostu teatr. Jeżeli tak się stanie, mam nadzieję, że w imieniu prawa właśnie zostanie zwolniony.
- Dlaczego na Światowy Kongres Narodu Czeczeńskiego nie zaprosiliście przedstawicieli Republiki Czeczeńskiej wchodzącej w skład Federacji Rosyjskiej?
- Wysłaliśmy zaproszenie do władz moskiewskich, bo to ich polecenia wykonują władze Republiki Czeczeńskiej. Jej przywódca - kontrolowany przez Kreml Ramzan Kadyrow - za miesiąc robi podobny kongres i nie zaprosił nas.
- Jaki jest cel kongresu?
- Uczestnicy kongresu chcą, aby cały świat się dowiedział, co się działo w Czeczenii podczas wojny - żeby wreszcie jasno uznać, że Rosja dopuściła się tam ludobójstwa.
- Wojna na szczęście już się skończyła. Na ile uczestnicy kongresu będą się zajmować teraźniejszością Czeczenów?
- Działań wojennych nie ma, ale ludzie niewygodni po cichutku znikają. Spójrzmy, Aleksander Litwinienko został otruty, a jego zabójca, Andriej Ługowoj, jest rosyjskim parlamentarzystą.
- Ale jak to się ma do dzisiejszej Czeczenii?
- Jak to jak?! Wysadzenie domów w Moskwie i w Wołgodońsku, przypisywane bojownikom o wolność Czeczenii, zostało przeprowadzone przez rosyjskie służby specjalne po to, żeby Putin wygrał wybory.
Anna Kühn
Prezes Komitetu Polska - Czeczenia