Anna Krawczak: Kosztowne zaniedbania

2013-04-25 4:00

Trzeba w końcu uregulować kwestię in vitro w Polsce.

"Super Express": - Nie milkną echa słów ministra Gowina o handlu zarodkami, które miałyby trafiać do ośrodków w Niemczech. Wasze stowarzyszenie również zostało poruszone tymi słowami. Bulwersuje jednak państwa przede wszystkim to, że nadal nie ma w Polsce regulacji, które skutecznie zapobiegałyby temu procederowi...

Anna Krawczak: - Cóż, w Polsce nie możemy się doczekać wprowadzenia unijnej dyrektywy, która reguluje kwestie leczenia bezpłodności metodami zaawansowanymi, a którą podpisaliśmy już w 2006 roku. Jej zapisy nie tylko gwarantowałyby bezpieczeństwo pacjentom, lecz także kontrolowały to, co dzieje się z komórkami jajowymi, a także zarodkami. Minister nie musiałby się bać, że do procederu handlu tym materiałem w Polsce dochodzi.

- Polska jest jedynym krajem UE, który tej dyrektywy nie wprowadził?

- Nie. Jest jeszcze kilka krajów, które tego nie zrobiły. Zaproponowały jednak na jej miejsce prawo krajowe, które w zasadzie rozstrzyga wszystkie kwestie znajdujące się w tej dyrektywie. Kwestie in vitro w ten czy inny sposób mają więc uregulowane. Polska jest jedynym krajem, który nie ma niczego - nie wprowadziła dyrektywy, konwencji bioetycznej z Oviedo, nie ma krajowego konsultanta ds. medycyny wspomaganego rozrodu. Nie ma też kontroli, monitoringu i certyfikacji ośrodków leczenie niepłodności. I to nie tylko tych korzystających z metody in vitro, lecz także tych, które stosują naprotechnologię, czyli metodę polecaną przez Kościół. Jest ona metodą eksperymentalną, nie ma statusu naukowego i w Polsce posługuje się lekami niezarejestrowanymi w naszym kraju. Widać więc, że prawo potrzebne jest nie tylko w kwestii in vitro.

- Wróćmy do słów ministra. Chyba nie wie, co mówi, skoro twierdzi, że Niemcy mogą kupować zarodki w Polsce, a wiadomo, że jakikolwiek handel nimi za Odrą jest zabroniony.

- Faktycznie, Niemcy mają jedno z najbardziej restrykcyjnych praw w tej kwestii i absolutnie nie jest możliwe, żeby dochodziło do handlu z niemieckimi ośrodkami badawczymi.

- Myśli pani, że te słowa ministra to zwykła niewiedza czy celowe działania polityczne, które mają obrzydzić Polakom metodę in vitro?

- Trudno mi powiedzieć. Sam minister podkreśla, że nie jest przeciwnikiem metody in vitro. Jest za to zwolennikiem uregulowania tej metody. Tym bardziej więc dziwi, że dobra wola, której nie podważamy, nie idzie w parze z działaniami w kierunku rozwiązania problemów, o których sam tyle mówi. Jest ministrem sprawiedliwości i krytykuje sytuację, która podlega jego kompetencjom.

- Jest chyba u nas tak, że in vitro traktuje się jak paliwo polityczne, a nie sprawę do załatwienia...

- Myślę, że ma pan rację. A załatwić to trzeba, bo nie wprowadzając unijnych rozwiązań, o których mówiliśmy, skazujemy się na kary idące w miliony euro. Może chociaż finansowy aspekt tej kwestii sprawi, że politycy nie będą już zwlekać z ustanowieniem ram prawnych dla leczenia bezpłodności.

Anna Krawczak

Przewodnicząca stowarzyszenia "Nasz bocian"

Nasi Partnerzy polecają