Najnowszy spot Bronisława Komorowskiego (58 l.) wywołał burzę i zdenerwował feministki, m.in. prof. Magdalenę Środę. Zarzuciły one Komorowskiemu, że promuje średniowieczny model rodziny - sam robi karierę, a żonie wyznaczył miejsce... przy garach (w spocie pani Anna podaje mężowi zupę).
Padło wiele ostrych słów - pan i władca, prehistoria, niewolnictwo. Tymczasem pani Anna Komorowska z zupełnym luzem odpowiada: - Te wypowiedzi mocno mnie rozśmieszyły. Panie zauważyły, że w spocie podaję mężowi zupę, a nie zauważyły, że syn podaje wszystkim pieczywo. Jesteśmy partnerskim małżeństwem. Przy tak dużej rodzinie musimy się dzielić obowiązkami.
Wczoraj mąż nieoczekiwanie wpadł do domu. Nie pytał, gdzie jest obiad, tylko obrał ziemniaki i wrzucił mięso na patelnię - opowiada pani Ania. Zdradza również, że bardzo często to marszałek Sejmu przynosi jej kawę do łóżka. - Czy to jest jakaś egzotyka? Dla mnie to normalna sprawa. W naszym domu nikt nie liczy, kto komu ile razy zaparzył herbatę czy podał pieczywo. Aż boję się zapytać, jak wygląda rodzinne życie pań feministek, skoro podanie mężowi zupy wywołuje u nich tyle emocji - ucina.
Anna Komorowska: Poświęcenie rodzinie to mój wybór
Komorowska przekonuje, że lubi swój tryb życia. - Jestem kobietą wykształconą, przez wiele lat aktywnie zawodowo pracowałam. Potem poświęciłam się rodzinie. To był mój wybór. Feministki dużo mówią o równouprawnieniu i wolnym wyborze. Skoro ktoś wybiera dla siebie taką rolę, to dlaczego nie potrafią tego uszanować? Nie rozumiem, w czym gospodyni domowa jest gorsza od profesor etyki?
Anna Komorowska dostała właśnie zaproszenie na Kongres Kobiet Polskich. Podpisane m.in. przez Magdalenę Środę. - I jak ja się teraz wyrwę z tej "domowej niewoli"? - żartuje żona kandydata na prezydenta.
Pani Ania przekonuje, że jest kobietą spełnioną. - Lubię gotować mojemu mężowi, lubię upiec dobre ciasto. Sprawia mi to przyjemność i dla większości kobiet jest normalną rzeczą.
W swoim najnowszym spocie Komorowski pięknie opowiada m.in o tym, jak jako nastolatek chodził na demonstracje, jak go internowano. Mówi też o swojej żonie: "Moja dzielna żona wychowała 5 dzieci na dzielnych ludzi, mimo trudnych warunków". W następnej scenie siedzi przy stole i opowiada o tym, że rodzina jest dla niego najważniejsza. "Pewnie inaczej nie dostałbym kolacji" - usprawiedliwia się, zwracając w kierunku swojej żony, która w tym czasie podaje mu do stołu talerz gorącej zupy.