Ten spot dosłownie rozwścieczył wiele kobiet. - To kolejny dowód jego prehistorycznych poglądów na życie i rodzinę. Równie dobrze mógłby się pochwalić faktem posiadania 15 niewolników, którzy czynią go wielkim panem i władcą - oburza się filozof i etyk prof. Magdalena Środa (53 l.).
W swoim najnowszym spocie Komorowski pięknie opowiada o tym, jak jako nastolatek chodził na demonstracje, jak go internowano itd. A co robiła żona, kiedy pan marszałek walczył na barykadach? Siedziała w domu przy garach. "Moja dzielna żona wychowała 5 dzieci na dzielnych ludzi, mimo trudnych warunków" - opowiada Komorowski z dumą w głosie. W następnej scenie siedzi przy stole i opowiada o tym, że rodzina jest dla niego najważniejsza. "Pewnie inaczej nie dostałbym kolacji" - usprawiedliwia się, zwracając w kierunku swojej żony, która w tym czasie podaje mu do stołu "zasłużony" obiad.
Ale nie tylko tak radykalne, jak prof. Środa, kobiety oburzają się na Komorowskiego. - To trochę sienkiewiczowski model życia, egzotyczny jak na XXI wiek, ale każdy może robić, co chce. Natomiast w moim przypadku nie ma człowieka, który pozbawiłby mnie radości płynącej z uprawiania życia zawodowego - powiedziała nam malarka i pisarka Hanna Bakuła (60 l.).
Przedstawicielka Partii Kobiet Iwona Piątek jest wręcz zażenowana. - Ze spotu wynika, że to ona sama musiała wychowywać dzieci i jeszcze mu usługiwać. To żenujące - zżyma się Piątek.
Podobnego zdania jest feministka Katarzyna Bratkowska (38 l.). Jej zdaniem Komorowski jawi się jako "wielki możnowładca", który twardą ręką rządzi rodziną. - Tym klipem udało mu się zrazić wszystkie znane mi kobiety. Problem w tym, że jeśli zostanie prezydentem, tą rodziną mogą być wszyscy Polacy. Wiernymi poddanymi, którzy będą mu usługiwać, a on, tak jak wyznaczył żonie rolę wychowawczą, tak i nam będzie mówił, co powinniśmy robić - bulwersuje się Bratkowska.