"Super Express": - Na nadzwyczajnym posiedzeniu władz Platformy Obywatelskiej zastanawiano się, jak ratować słabnącą popularność tego ugrupowania. Czy to zadanie jest wykonalne?
Prof. Andrzej Zybertowicz: - Notowania mogą się jeszcze zmienić na korzyść tej partii, bo PiS może popełnić jakiś błąd. Dobrą pozycję Platforma może odzyskać również w przypadku, gdyby koniunktura międzynarodowa powróciła na ścieżkę wzrostu.
- Wymienił pan czynniki zewnętrzne...
- Wewnętrznych zasobów Platforma już nie ma. Premier dopuścił do takiego zdemoralizowania kadr Platformy i środowisk zaprzyjaźnionych, że jedni rozglądają się, czy przed utratą władzy zdążą się jeszcze załapać na jakieś konfitury, a inni w pośpiechu zacierają ślady. Skala nadużyć i konfliktów interesów - tych ujawnionych i tych, o których dopiero się dowiemy - jest tak duża, że w wielu środowiskach Platformy widoczne są przejawy paniki.
- Platforma jednak szuka sposobów wyjścia z wewnętrznego impasu. Pojawiają się różne pomysły: Grzegorz Schetyna na szefa partii przy pozostaniu Donalda Tuska na stanowisku premiera lub powrót Jana Rokity w charakterze wybawcy...
- Każdy z tych pomysłów ma pewien potencjał zmiany, ale ten potencjał będzie rozwodniony przez pasożytnicze sieci interesów, które za przyzwoleniem Tuska narosły w Platformie. Kiedy premier zamiótł pod dywan aferę hazardową, to wysłał sygnał: teraz wolno. Tzn. teraz wolno wikłać się w mętne relacje z biznesem i kryminalistami. Przecież właśnie taki był przypadek polityków Platformy zaangażowanych w aferę hazardową. Ten sygnał został błyskawicznie odczytany przez działaczy PO na wszystkich szczeblach. Wyobraźmy sobie hipotetycznie, że wraca Rokita nieuwikłany w mętne interesy i próbuje realizować jakiś program odnowicielski... Przecież nie będzie miał z kim tego robić. Bo ci bardziej sprawni technokratycznie działacze Platformy zaangażowali się w rozmaite wątpliwe moralnie projekty, w pośrednictwa biznesowe, w zamówienia publiczne - oni teraz muszą pilnować własnej skóry, a nie podnosić jakość rządzenia.
- Jedna strategia zawiodła na pewno - ściganie dziennikarzy pozwami formułowanymi przez mecenasa Giertycha...
- Myślę, że mecenas Giertych zaczyna sobie uświadamiać, że postawił na złego konia. To jest jego kalkulacja biznesowo-wizerunkowa. Tym razem mu się nie udała.
- A jak pan ocenia aspiracje europejskie panów Sikorskiego i Tuska?
- Może się okazać, że skończą się one sukcesem właśnie w wyniku zaniedbania interesów Polski. Gdyby od początku konsekwentnie dbali o podmiotową rolę naszego kraju, to musieliby wchodzić w konflikt z elitami Brukseli. Ponieważ zaniedbali interes narodowy, to mogą być miłymi, "nowoczesnymi", kosmopolitycznymi politykami europejskimi.
Prof. Andrzej Zybertowicz
Socjolog, b. doradca Prezydenta RP