Andrzej Urbański

i

Autor: Michał Niwicz Andrzej Urbański

Andrzej Urbański: PO i PiS chcą przekonać wyborców, że mają serdeczne intencje

2014-11-05 17:39

Ten, komu uda się przekonać wahających się wyborców, ten po prostu wygra. Każdy sposób, który przyniesie choćby 1000 głosów poparcia, jest w cenie - Andrzej Urbański o wojnie PO i PiS na zaproszenia do współpracy

„Super Express”: - PO i PiS znów spierają się o to, która z partii odrzuca wyciągniętą do zgody rękę. Po co te przepychanki?
Andrzej Urbański: - W gruncie rzeczy obu partiom zależy na tym samym – chcą przekonać niezdecydowanych wyborców, że mają serdeczne intencje wobec konkurentów politycznych. Od początku sprawowania funkcji premiera zależy na tym Ewie Kopacz. Próbuje przyciągnąć elektorat, który do tej pory mało PO interesował – socjalny czy małomiasteczkowy – i wreszcie stara się pokazać jako ta, która chciałby zakończyć wojnę domową trwającą, wydawałoby się, między obiema partiami. Na tym samym zależy Jarosławowi Kaczyńskiemu od chwili, kiedy wiadomo było, że Donald Tusk odejdzie z Sejmu. Życzył mu wszystkiego dobrego w Brukseli. Potem w swoich przemówieniach wielokrotnie wspominał o współpracy. Obejmuje ona zapewne wszystkich tych, którzy byliby gotowi przyjąć program PiS.
No właśnie, czy to nie jest torpedowanie jakiejkolwiek dyskusji? Każda strona chce się pokazać jako ta, która jest liderem pojednania i zakopania topora wojennego dla dobra Polski.
W polityce zawsze chodzi o to, żeby zaprezentować się lepiej i zmusić konkurentów do pracy nad własnym programem.
Tylko czy w tym wypadku nie mamy do czynienia z kolejną wojenką na wizerunek?
Nie ma się czemu dziwić, tak jest w polityce i to nie tylko polskiej. Każdy chce wyglądać w oczach wyborców atrakcyjniej niż być może na to zasługuje. Ani prezesowi Kaczyńskiemu, ani premier Kopacz się nie dziwię. Taką mają rolę do odegrania. A jaka może być konkretna oferta dla wyborców? Cóż, to PO broni status quo. W moim przekonaniu Jarosław Kaczyński ma do wykonania prostą rzecz – przez ostatnie kilkanaście dni do wyborów przekonywać dawny elektorat Platformy, że tym razem nadszedł już czas na zmiany. Pora, żeby odmienić różne oligarchiczne układy w samorządach. W trudniejszej roli jest pani premier. W moim przekonaniu podobnej oferty nie może złożyć. PO rządzi w większości województw, a ostatnie sondaże wskazują, że PiS podkradł już siedem z nich, a za chwilę może dojść do dziewięciu.
Pana zdaniem, jest w ogóle sens podejmować próby wprowadzenia pokojowego współistnienia PO i PiS? Co jakiś czas któryś z liderów z taką propozycją wychodzi, a zawsze kończy się jeszcze większą awanturą.
W wyborach do Parlamentu Europejskiego okazało się, że obie partie dysponują twardym elektoratem na tym samym poziomie. Przy niskiej frekwencji to on właśnie będzie się liczył. Wszystko wskazuje na to, że i w czasie wyborów samorządowych będzie podobnie. Ten, komu uda się przekonać wahających się wyborców, ten po prostu wygra. Każdy sposób, który przyniesie choćby 1000 głosów poparcia, jest w cenie. Nawet jeśli są to tak zgrane zagrywki jak próby pojednania i zakończenia wielkiego sporu politycznego. Walka toczy się jednak o coś bardzo realnego – jeszcze Donald Tusk zdecydował, że w samorządach będą dzielone wielkie pieniądze unijne. Ten, kto wygra najbliższe wybory będzie miał wpływ na to, na co zostaną one przeznaczone. Gra jest więc warta świeczki.
Rozmawiał Tomasz Walczak

Andrzej Urbański. Szef Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego