Andrzej Stankiewicz: Zbliżają się do socjalliberalizmu

2011-09-09 4:35

W sobotę Platforma Obywatelska ma ogłosić swój nowy program. Co się w nim znajdzie - przewidują znani publicyści: Mirosław Czech, Andrzej Stankiewicz i Piotr Gabryel

"Super Express": - W sobotę Platforma ogłasza swój program wyborczy. Należy się spodziewać jakiś zasadniczych zmian?

Andrzej Stankiewicz: - Jeśli miałbym być złośliwy, to powiedziałbym, że PO zaprezentuje program, który będzie dalszym odejściem od jej pierwotnych ideałów. Zwiastują to medialne przecieki, które wskazują, że partia rządząca żegna się z podatkiem liniowym. A był to przecież fundamentalny projekt Platformy.

- Politycy PO tłumaczą się, że i tak 90 proc. Polaków płaci 18-proc. stawkę podatku VAT.

- No tak, ale podatek liniowy jest wtedy, gdy nie tylko 90 proc., ale wszyscy płacą jedną stawkę podatkową. Wygląda więc na to, że PO jest partią wyjątkowo pragmatyczną i idzie do władzy bez większych ambicji zmian. Potwierdzają to słowa premiera, który mówił ostatnio, że nie będzie robić radykalnych reform, bo władza nie może ludzi boleć.

- Media donoszą jednak, że Platforma zabierze się za emerytury mundurowe, ale raczej nie będzie mówić o tym w programie wyborczym, bo nie chce zrażać do siebie tych, którym odbierze w ten sposób przywileje.

- Spodziewam się, że jeśli wygra wybory, zrobi to zaraz na początku nowej kadencji, ale na tym reformy się skończą. Zresztą należy się spodziewać, że program wyborczy będzie dowodem na przemianę Platformy z partii liberalnej w bardziej socjalną. Jest to chyba wypadkową przemiany samego premiera, który odwraca się od liberalizmu gospodarczego. Dziś czuje się bardziej socjalliberałem, i zapewne w tym programie to zobaczymy.

- Myśli pan, że taki program będzie atrakcyjny dla wyborców? Polacy zdają się oczekiwać czegoś więcej niż retuszu.

- Cóż, PO prezentuje rządy małych kroków. Tusk nie proponuje żadnej rewolucji, ale gwarantuje święty spokój dla sporej części obywateli. Jest to swego rodzaju mała stabilizacja, która wobec dużej słabości opozycji może być atrakcyjna.

- Trzeba coś jednak dać ludziom, szczególnie młodym, którym zawsze było bliżej do PO niż PiS. Ale ostatnie cztery lata pokazały, że Tusk niewiele ma im do zaoferowania. Program Platformy da coś młodym?

- Oczywiście, i może pan to znaleźć w raporcie przygotowanym przez ministra Boniego. Wiele miejsca poświęcono tam zmianie zasad zatrudniania młodych tak, aby nie byli oni skazani na krótkoterminowe umowy. Mowa tam też o ułatwieniach kredytowych dla tych młodych, którzy nie mają stałych umów o pracę. Niewiele jednak z tego da się zrealizować. Nikt przecież banków nie zmusi, żeby zmieniły swoją politykę kredytową. Rząd raczej nie zaoferuje gwarancji, bo go po prostu na to nie stać. To taka obietnica bez pokrycia, którą rząd chce się przypodobać młodym.

- Bez nich trudno będzie wygrać wybory?

- Na pewno. PO potrzebuje dużej frekwencji, a tę mogą zapewnić jedynie młodzi ludzie. Jeżeli pójdą do urn, raczej zagłosują za partią Tuska. Jeśli zostaną w domach, Platforma będzie miała problem.

- A czemu tak późno Platforma ogłasza swój program?

- To przemyślany element kampanii wyborczej. Do tej pory PO tłumaczyła się z czterech lat rządów, bo ze zleconych przez nią badań wynikało, że ludzie tego oczekują. Stąd hasło "Polska w budowie" - niewiele nam się udało, ale robi się.

- Teraz czas na program?

- Tak, nikt nie będzie mógł powiedzieć, że Platforma nie zrobiła rachunku sumienia. Zamyka więc pierwszy okres kampanii i zaczyna drugi, którego inauguracją będzie prezentacja programu. Usłyszymy nowe hasło wyborcze, które będzie towarzyszyć PO do 9 października. Usłyszymy obietnice, którymi wyborcy nie zdążą się znudzić.

Andrzej Stankiewicz

Publicysta "Newsweeka"