"Super Express": - Wczoraj zespół Macierewicza miał przedstawić nowe ustalenia w sprawie tragedii smoleńskiej. Okazało się, że wstrząsu nie było...
Andrzej Stankiewicz: - Macierewicz przygotował już trzeci raport z prac swojej komisji w zasadzie tylko po to, żeby pokazać coś 10 kwietnia, zwrócić na siebie uwagę mediów i powtórzyć wersję, którą głosi PiS.
- Zauważył pan jakieś zmiany w tej wersji?
- Jeśli chodzi o przyczyny samej katastrofy, poza drobnymi szczegółami nie różni się ona w znaczący sposób od tego, co już PiS mówił na ten temat. Były więc zdaniem Macierewicza dwa wybuchy i ktoś za nimi stoi. Nowe elementy pojawiły się w dwóch pozostałych rozdziałach raportu, które dotyczą przygotowania wizyty w Katyniu i okoliczności wyjaśniania katastrofy.
- Jakie to elementy?
- W związku z brakiem nowych faktów dotyczących przyczyn katastrofy Macierewicz poszedł w mocne tezy polityczne. Proszę zwrócić uwagę, że po raz pierwszy tak otwarcie mówi, że komisja Millera świadomie fałszowała dowody w sprawie.
- To wyjaśnianie katastrofy. A co z organizacją wizyty?
- Macierewicz formułuje taką oto tezę, że od jesieni 2008 roku i słynnego incydentu na granicy gruzińsko-osetyńskiej, kiedy to ktoś miał strzelać do kolumny prezydenta Kaczyńskiego, Rosjanie chcieli go zabić, a rząd nic sobie z zagrożenia nie robił. To oczywiście zdaniem Macierewicza obciąża rząd. Problem polega jednak na tym, że nie ma na to żadnych dowodów i Macierewicz porusza się w sferze publicystycznych domniemywań. Uważam, że te domniemania idą zdecydowanie za daleko. Zupełnie odrzucam tezę, że rząd wiedział o planach Rosjan i nie chronił prezydenta.
- Padły również sugestie, że mogło dojść do majstrowania przy tupolewie w czasie remontu w Samarze. Łączą się z tezą o szukaniu sposobu zabicia prezydenta?
- Tak, pada sugestia, że polskie służby zupełnie nie interesowały się tym remontem i to Rosjanie w całości go nadzorowali. Sam jednak mówił kiedyś, że MON w sposób nieprawidłowy wybrało firmę, która ma remontować tupolewa. Jest w tym niespójność. Bo albo rząd źle wybrał firmę, albo wybierali ją Rosjanie.
Andrzej Stankiewicz
Publicysta "Rzeczpospolitej"