"Super Express": - Premier Pawlak ogłosił niedawno, że na fotelu szefa komisji trójstronnej widzi kogoś z PO, najlepiej ministra Jacka Rostowskiego. Czy to ucieczka Pawlaka od odpowiedzialności za decyzje podjęte przez premiera Tuska?
Andrzej Stankiewicz: - Tak, to zdecydowanie odcięcie się od propozycji szefa rządu. O ile w poprzedniej kadencji w komisji trójstronnej, której przewodniczył właśnie premier Pawlak, za dużo się nie działo, to obecnie przy zapowiedziach chociażby wydłużenia wieku emerytalnego staje się ona wyjątkowo niewygodna dla jej przewodniczącego. W PSL panuje obecnie powszechne przekonanie, że jej prace skończą się gigantyczną awanturą, której konsekwencje spadną - w wypadku kierowania nią przez Pawlaka - właśnie na szefa ludowców. Nic więc dziwnego, że PSL stara się od niej uciec jak najdalej.
- Tyle tylko, że ta ucieczka ludowców raczej nie jest po myśli premiera Tuska.
- I stąd ta nieco ironiczna jego wypowiedź, że wciąż wierzy w szanse przekonania Pawlaka, by ten pozostał na stanowisku szefa komisji. Bo, jak to ujął, wystarczy tam przecież tylko prezentować stanowisko rządu. Cały problem polega jednak na tym, że Pawlak właśnie absolutnie nie chce tego robić! Co więcej, mówi Platformie, by to ona sama brała na siebie konsekwencje swoich pomysłów: Chcecie zmian, to sami je róbcie!
- To jednak zdecydowana zmiana względem poprzedniej kadencji Sejmu. Do tej pory szef ludowców prowadził przecież politykę maksymalnego wspierania rządu.
- Wyraźnie ujawnia się w tej sytuacji zwrot Pawlaka w stronę własnej partii, wsłuchanie się w głosy z niej płynące. A tam panuje ogromne rozgoryczenie po wyborach, wywołane wynikiem znacznie poniżej oczekiwań ludowców. Poza tym duża ich część skupiona wokół ministra rolnictwa Marka Sawickiego - który zaczyna pełnić w PSL rolę wewnętrznej konkurencji dla Pawlaka - jest zdecydowanie niezadowolona z takiej polityki jednoznacznego, całościowego popierania działań rządu. Obecny szef PSL zaczyna to rozumieć i stąd jego reakcja, wsparta licznymi projektami wprost torpedującymi pomysły PO.
- Wyraźnie więc widać, że dzisiaj ta koalicja, mówiąc delikatnie, mocno trzeszczy.
- To wynika z tego, że koalicja z poprzedniej kadencji Sejmu była zmontowana na tłuste czasy. Wówczas kryzys ominął Polskę i można było sobie pozwolić na przemilczanie odmiennych pomysłów PO i PSL. Teraz jednak nadchodzą ciężkie czasy i trzeba zacząć podejmować trudne decyzje. I teraz okazuje się nagle, że w programach obydwu partii jest znacznie więcej różnic niż podobieństw.
- Czy ta koalicja dotrwa do końca kadencji?
- Trudno w tej chwili wyrokować. Wszystko zależy od tego, jak mocno uderzy w nas kryzys. Nie ma jednak wątpliwości, że Pawlak i PSL w tej kadencji będą znacznie bardziej szukać różnic, niż podobieństw względem PO. I z pewnością, jeżeli obydwu partiom, w wyniku kryzysu, zaczną spadać sondaże, rozwodu w tej koalicji nie można wykluczyć.
Andrzej Stankiewicz
Publicysta "Newsweeka"