Andrzej Stankiewicz

i

Autor: East News

Andrzej Stankiewicz o zmianach w Sądzie Najwyższym: To samobójstwo partii rządzącej

2018-07-02 5:30

W przypadku próby zmuszenia do odejścia w stan spoczynku Małgorzaty Gersdorf jak najbardziej mamy do czynienia ze złamaniem konstytucji  - uważa Andrzej Stankiewicz, publicysta Onet.pl.

„Super Express”: – Trwa spór o sędziów Sądu Najwyższego. W myśl nowej ustawy mają oni przejść w stan spoczynku w związku z osiągnięciem wieku emerytalnego. Opozycja i sami sędziowie twierdzą, że to złamanie konstytucji. Zgadza się pan z tą opinią?
Andrzej Stankiewicz: – Tu należy rozdzielić dwie sprawy. Bo czym innym jest przeniesienie w stan spoczynku sędziów Sądu Najwyższego, czym innym sprawa I Prezes SN Małgorzaty Gersdorf. W przypadku sędziów, choć oczywiste jest, że PiS-owi chodzi o rozpędzenie SN i wprowadzenie swoich ludzi, to jednak łamania konstytucji nie ma. W przypadku Małgorzaty Gersdorf jak najbardziej mamy już do czynienia ze złamaniem ustawy zasadniczej.  
– W jaki sposób?
– Według art. 183 konstytucji „Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego powołuje Prezydent Rzeczypospolitej na sześcioletnią kadencję spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego”. Kropka. Nie ma mowy o skróceniu kadencji.

– Politycy PiS już rok temu powoływali się na art. 180 konstytucji, że „W razie zmiany ustroju sądów lub zmiany granic okręgów sądowych wolno sędziego przenosić do innego sądu lub w stan spoczynku z pozostawieniem mu pełnego uposażenia”. A przecież my ustrój sądów zmieniamy – tłumaczyli.
– Owszem, jest taki przepis, ale w przypadku Sądu Najwyższego nie mamy do czynienia ze zmianą jego ustroju. Bo nie jest zmianą ustroju powołanie dwóch nowych izb. Dlatego w sprawie I Prezes SN mamy sytuację zero-jedynkową. Zdecydowanie bardziej czytelną, niż w przypadku sporu o Trybunał Konstytucyjnego.
– Obrońcy ustawy o SN tłumaczą, że przecież pani Małgorzata Gersdorf mogła złożyć wniosek do prezydenta o możliwość dalszego orzekania, nie zrobiła tego?
– To tak, jakby parlament przyjął ustawę, że wprawdzie w konstytucji prezydent ma pięcioletnią kadencję, ale jak osiągnie wiek emerytalny, musi prosić o możliwość jej przedłużenia. Byłoby to złamanie konstytucji. Tu jest podobnie. W PiS mają tego świadomość, ale decyduje obsesja Jarosława Kaczyńskiego na punkcie prezes Gersdorf. PiS idzie na zwarcie. I popełnia samobójstwo.