"Super Express": - Minister Mariusz Kamiński zapowiedział kontrolę 66 spółek Skarbu Państwa. Poleci wielu ludzi ministra Jackiewicza?
Andrzej Stankiewicz: - To, co się dzieje, jest elementem wewnętrznych przetasowań w obozie władzy. Nikt nie daje nam gwarancji, że po dymisji Jackiewicza i po wysłaniu CBA do spółek jednych kolesi nie zastąpią inni kolesie. Chciałbym, żeby w spółkach Skarbu Państwa pracowali ludzie dobrze przygotowani i wykształceni. Tyle że oprócz tego, że słyszymy o wojnach wewnątrz PiS, nie słyszymy, jak PiS chce zmienić system wyboru władz do spółek Skarbu Państwa.
- Nie chce tego zmienić?
- Politycy PiS nie są wobec nas szczerzy. Prezes Kaczyński nie powiedział otwarcie, dlaczego dymisjonuje Jackiewicza. Mamy tylko nieoficjalne przecieki, że na zamkniętym posiedzeniu władz PiS Kaczyński mówił o ciemnej sieci powiązań i o dziwnych ludziach, którzy się do PiS przyklejają. Wolałbym, żeby prezes PiS mówił to nam, a nie swoim towarzyszom.
- Ministra dymisjonuje premier, a nie prezes partii rządzącej...
- I pani premier też nie jest szczera. Mówi, że minister Jackiewicz dobrze wykonał swoją robotę, i odwołuje go, bo jest planowana likwidacja Ministerstwa Skarbu. Przypominam pani premier o jej decyzji z lipca, kiedy zapowiedziała, że Ministerstwo Skarbu przestanie istnieć z końcem roku. I teraz odwołuje ministra Jackiewicza w połowie września?
- Mogło jej się zapomnieć.
- Premier przez 10 miesięcy odpowiadała za to, co robi Jackiewicz. I dopiero gdy Kaczyński dowiedział się o niektórych działaniach, to zdymisjonowano Jackiewicza. Niestety premier Szydło obawia się szczerej odpowiedzi na pytanie o swoją odpowiedzialność. Są tylko dwa wyjścia. Pierwsze - wiedziała o tym wszystkim i nie reagowała, co ją obciąża, bo jest za słaba politycznie. Drugie - nie wiedziała, co się dzieje w ministerstwie, to ją też obciąża. Nepotyzm w spółkach Skarbu Państwa w nią uderza.
- Nepotyzm to była wizytówka właściwie każdej władzy w Polsce...
- Każdej, ale PiS okazał się wyjątkowo sprawny, bo w ciągu 10 miesięcy zaprezentował skalę nepotyzmu porównywalną z najgorszymi czasami Leszka Millera i PO. Nie chcę budować przekazu, że Kaczyński jest uczciwym carem ze złymi bojarami. W jakimś stopniu prezes Kaczyński miał przecież wpływ na te nominacje. Część swoich współpracowników poumieszczał w spółkach - pomimo braku kompetencji. Prezesa Kaczyńskiego oburzyło jednak to, do jakiego stopnia Jackiewicz poupychał swoich kumpli w różnych spółkach.
- Może ci kumple mieli za zadanie wyeliminować ludzi PO ze spółek i się nie sprawdzili?
- PiS przez lata przekonywał, że "pogoni złodziei". I okazuje się, że PiS tego nie zrobił. Wszedł bardzo szybko w układy o ogromnej skali. Można to porównać do czasów PO i Millera. Przypomnę, że w historii polskich rządów nie było sytuacji, w której minister wyleciał po niespełna roku rządów za nominacje personalne! Wcześniejsze dymisje ministrów skarbu wynikały z czego innego. I słyszymy, że minister Jackiewicz przestał być ministrem w nagrodę za to, że był świetnym szefem resortu skarbu?! To jest tak głupie, że nie chce mi się tego tłumaczyć.
- Co się stanie teraz z Jackiewiczem?
- Jest rozgoryczony, jego kumple są rozgoryczeni... Został ministrem, rezygnując z mandatu europosła. Porzucił 50-70 tysięcy złotych miesięcznie na rzecz ok. 12 tysięcy złotych. Myślał, że jak w grudniu przestanie być ministrem, to zostanie prezesem spółki, która powstanie na miejsce ministerstwa. Lansował model spółki, bo jakby został jej prezesem, nie obowiązywałaby go ustawa kominowa ani ustawa o służbie cywilnej. Mógłby zatrudniać, kogo chce. Wszedłby w inne kategorie finansowe. I ten plan się nie udał.