Andrzej Sadowski

i

Autor: East News

Andrzej Sadowski: To cena, którą płacimy za członkostwo w Unii Europejskiej

2017-12-20 6:15

Dr Andrzej Sadowski w rozmowie z Przemysławem Harczukiem.

"Super Express": - W czasie świątecznych zakupów szokuje ogromna drożyzna. Wysokie ceny dotyczą szczególnie żywności, na przykład mleka czy masła. Dla wielu rodzin to bardzo trudna sytuacja. Skąd biorą się tak wysokie ceny produktów spożywczych?

Andrzej Sadowski: - Przede wszystkim wynikają one z ograniczeń w Unii Europejskiej. Wszystko jest kontrolowane, reglamentowane, poddane kontyngentom, do tego ogranicza się import produktów żywnościowych z zagranicy. Tylko w wyjątkowych sytuacjach pozwala się na import poza dotychczasowymi limitami. Kilka lat temu drożyzna wymusiła na Unii Euopejskiej sprowadzanie żywności z zagranicy. I producenci musieli obniżyć ceny, co rozwiązało problem. Dziś też naprawdę nie byłoby problemu, gdyby żywność sprowadzano na przykład z Ukrainy. Wzrosłaby konkurencja, a ceny by nie rosły. Niestety, nie mieści się to w ramach tego kordonu celnego wokół UE.

- Sprzęt RTV i AGD przed świętami tanieje. Więc bogatsi i średniozamożni klienci mogą w ten sposób zrównoważyć sobie w domowym budżecie wysokie ceny żywności. W przypadku osób biednych nie ma takiej możliwości. Dlaczego najbardziej zawsze drożeją mleko i jajka, a nie komputery, laptopy, telewizory?

- Bo elektroniki nikt w Unii nie reglamentuje. Nie ma ograniczeń produkcji. W przypadku produkcji rolnej ta reglamentacja żywności ma miejsce. I na przykład we Francji już długo przed świętami zapowiedziano, że masła może zabraknąć. W Bretanii na półkach pojawiły się kartki z napisem, że masła nie ma. W sklepach zabrakło tego produktu, bo jego produkcja była niewystarczająca. Do tego prowadzą kwoty mleczne i inne podobne ograniczenia. W efekcie czegoś jest za mało, bo produkuje się nie według potrzeb rynku, ale właśnie niemających wiele wspólnego z rzeczywistością limitów i obostrzeń.

- Pytanie jednak, czy faktycznie wszystko można zwalać na Unię Europejską i jej limity. W ubiegłym roku tak drogo jednak nie było. Ugrupowania opozycyjne winą obarczają rząd, mówiąc, że w ten sposób łata się budżet. Czy drożyzna nie wynika też czasem z podatków, którymi rząd chce sfinansować swoje programy socjalne?

- Też, jednak przede wszystkim z uwarunkowań unijnych, o których powiedziałem. Bo należy pamiętać, że gdy w ramach Unii Europejskiej jest większe zapotrzebowanie na produkty mleczne albo brakuje serów, to koszty tego ponosi też Polska. Bo to rozkłada się równo pomiędzy kraje członkowskie. Bez wątpienia należy pamiętać o tym, że konsekwencje przynależności do Wspólnoty Europejskiej to nie tylko wysokie i spektakularne dotacje, które pokazuje się bardzo chętnie, lecz także np. kary, jakie Polska płaciła przez kilka lat za wyższą produkcję mleka, niż Unia na to pozwalała.

ZOBACZ TAKŻE: O której pójść na zakupy, żeby uniknąć tłumów i nie stać w kolejce?