„Super Express”: – Komitety wyborcze zorganizowały w sobotę swoje konwencje wyborcze. Czy można powiedzieć, że któraś z tych konwencji była bardziej przekonująca niż pozostałe?
Andrzej Rafał Potocki: – Zdecydowanie konwencja Prawa i Sprawiedliwości. Pod względem formy, rozmachu, PiS zostawiło w tyle konkurencje. Widać, że formacja ta nauczyła się robić tego typu konwencje w amerykańskim stylu. To robi wrażenie.
– A pod względem treści?
– Jarosław Kaczyński użył sprytnej retoryki, obiecując podniesienie płacy minimalnej do 4 tysięcy złotych. Tym przykrył propozycje konkurentów. Oczywiście pojawiają się pytania, czy nie są to propozycje na wyrost, czy nie podniosą zbytnio kosztów pracy. Wydaje mi się, że takiego zagrożenia nie ma – jest to oparte na obliczeniach, poza tym zakłada utrzymanie obecnego wzrostu gospodarczego, który jest na wysokim poziomie. Oczywiście jeśli nastąpiłoby jakieś załamanie, czy spowolnienie gospodarcze, a PiS wygra wybory parlamentarne, to zawsze może się z tych pomysłów wycofać.
– Łamiąc przy tym obietnicę wyborczą?
– Tak, ale w sytuacji kryzysowej można by było ludziom to złamanie obietnicy wytłumaczyć. Na pewno jednak na dziś to PiS jest stroną, która narzuciła tematy w kampanii. Platforma reaguje jedynie na propozycje partii rządzącej, jest niespójna.
– PiS-owi zaszkodziło jednak trochę zamieszanie w sprawie ZUS i przedsiębiorców?
– Tu faktycznie nastąpił potężny błąd w komunikacji ze strony partii rządzącej. PiS od początku proponowało obniżenie ZUS dla najmniejszych firm, przy utrzymaniu maksymalnej dotychczasowej stawki. Pomysł został jednak przedstawiony w ten sposób, że wyglądało to tak, jakby lepiej sytuowani przedsiębiorcy mieli zapłacić więcej. I ponieść ogromne straty, w tym duchu był artykuł w „Gazecie Wyborczej”. Jednak nastąpiła ze strony PiS szybka reakcja, wyjaśnienie, do sprawy odniósł się sam prezes Jarosław Kaczyński. Wydaje się, że ten kryzys został zażegnany.