"Super Express": - Czy jest coś, co wiemy na pewno o współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa?
Prof. Andrzej Paczkowski: - Sytuacja jest trochę beznadziejna, bo od bardzo dawna nie ma żadnych nowych źródeł i zbyt często opieramy się na naszej wierze, zamiast na rzetelnej wiedzy. Według mnie wiarygodne informacje na temat tej współpracy pochodzą z pierwszej połowy 1971 roku. Zdaje się, że sam Lech Wałęsa umieścił je kiedyś na swojej stronie internetowej.
- Co to za dokumenty, z których te informacje pochodzą?
- Na początku wspomnieć trzeba, że dokumenty te nie przeszły przez proces pieczołowitego oglądu. Co więcej, znamy je tylko w kopiach. Nie mamy oryginałów, ale mikrofilmy, a te mogą być kwestionowane. Wobec tego np. grafolodzy wycofują się z opiniowania, bo na podstawie mikrofilmów nie są w stanie potwierdzić autentyczności podpisu. To notatki ze spotkań z Wałęsą, a nie szczegółowe stenogramy z dłuższych rozmów. Nie ma tam zobowiązania do współpracy. Są jakieś potwierdzenia wypłat, ale niejednoznaczne.
- O czym te dokumenty mówią?
- Stwierdzają, że Lech Wałęsa był informatorem policji politycznej PRL. Od aresztowania, czyli grudnia 1971 roku, przez mniej więcej pół roku kilkakrotnie spotykał się ze Służbą Bezpieczeństwa i przekazywał informacje o tym, co się działo w stoczni. SB wiedziała, że sytuacja w stoczni była wciąż lekko podminowana i spodziewała się jakichś demonstracji z okazji 1 maja. SB zależało więc na jak największej liczbie źródeł informacji.
- Kiedy współpraca została zakończona?
- Z 1974 roku pochodzi wiarygodny dokument, który opisuje jej koniec. Od jakiegoś czasu sam Wałęsa nie okazywał ochoty kontynuowania współpracy, a i dla SB przestało to być ważne. W kraju sytuacja się ustabilizowała i nie potrzebowali już tak wielu źródeł informacji. W 1976 roku doszło do ostatecznego formalnego wyrejestrowania Wałęsy.
- W czerwcu 2008 roku ukazała się słynna książka Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii"...
- Jest ona dość wiarygodna w części źródłowej dotyczącej lat 1971 i 1972. Choć i to są tylko szczątkowe dokumenty, a nie pełne dossier. Lepiej udokumentowane są sprawy z okresu prezydentury Lecha Wałęsy dotyczące znikania dokumentów o jego współpracy z SB. Dokumenty z MSWiA i UOP były wypożyczane przez Kancelarię Prezydenta i nie wróciły w komplecie. To, co mi się nie podobało w tej książce, to z góry powzięte założenie autorów o tym, że Lech Wałęsa był złym człowiekiem. Ich pierwotne założenie jest takie, że Wałęsa raczej był informatorem i wszystkie źródła, do których dotarli, starają się interpretować tak, aby potwierdziły tę tezę. Wprawdzie nie fałszują i nie naciągają dokumentów, ale nie chodzi im o sprawdzenie tego, jak było, ale o potwierdzenie przyjętej koncepcji. Dokumenty, które mogą przeczyć przyjętej tezie, są przez niech odrzucane.
- Czy Lech Wałęsa, już jako prezydent, mógł być szantażowany przez SB?
- Nic mi na ten temat nie wiadomo. Są próby interpretacji pewnych wypowiedzi Wałęsy z 1981 roku, gdy był zwalniany z internowania. Ale wydają się nieco naciągane i nie mają bezpośredniego oparcia w materiale źródłowym.
Andrzej Paczkowski
Kierownik Zakładu Historii Najnowszej w ISP PAN, wykładowca Collegium Civitas, członek Kolegium IPN