„Super Express”: – Czy Mike Tyson to odpowiednia osoba, aby promować pamięć o powstaniu warszawskim?
Andrzej Morozowski: – A dlaczego miałby nie być odpowiednią osobą?
– Spore kontrowersje budzi też to, że Tyson ma tatuaże z podobiznami zbrodniarzy – Che Guevary i Mao.
– Uważam, że to nie ma w ogóle znaczenia.
– Dlaczego?
– Mówi się: źle czy dobrze, byle po nazwisku. Mike Tyson jest niewątpliwie znaną postacią. Przy takiej promocji na pewno to pomaga. Wydaje mi się, że skoro zgodził się na propagowanie Powstania Warszawskiego, to jest to bardzo pozytywne. A dla Amerykanów nie jest anonimową twarzą. Poranek zawsze zaczynam od przejrzenia mediów. Mike Tyson miał swoje pięć minut w CNN. Rzadko się zdarza, aby coś „polskiego” zostało zauważone i opublikowane w tej amerykańskiej stacji. Tak się stało w tym wypadku. Poprzednio miało to miejsce za sprawą ustawy o IPN. Był to raczej przykry kontekst. W tym wypadku jest inaczej. Uważam, że nie ma co się oburzać. Należy docenić, że dzięki filmikowi z udziałem Tysona mówi się o powstaniu w samych Stanach Zjednoczonych.
– Niektórych oburza, że Tyson to narkoman, który w dodatku odsiedział wyrok w więzieniu za gwałt…
– Nie ma co dzielić włosa na czworo. Nawet jeśli Tyson miał jakieś przykre epizody w życiu, to nie przeszkadza mi, że wystąpił w tym spocie. Nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Podkreślam raz jeszcze, ważne, że ktoś tak odległy kulturowo sygnuje swoim nazwiskiem istotne historycznie zdarzenie dla Polski. Przybliża nasz powstańczy zryw. Dla nas jest to bardzo istotne.
Rozmawiał Przemysław Harczuk
Andrzej Morozowski: Tyson przybliżył nasz powstańczy zryw
2018-07-31
5:00
Andrzej Morozowski z TVN24 komentuje spot promujący historię powstania warszawskiego, w którym wystąpił były bokser Mike Tyson.