Andrzej Morozowski : Teraz PSL zacznie się stawiać Tuskowi

2010-11-24 13:45

Wyniki PSL i SLD komentuje Andrzej Morozowski: Deklaracje o samodzielnych rządach Platformy można już włożyć między bajki. Dotąd zdarzało się jej podejmować decyzje bez konsultacji z PSL i tylko w warstwie PR dopieszczała go, podkreślając, z jakim to świetnym koalicjantem współrządzi. Jednak politycy PSL widzą, co się dzieje za tym PR-owym parawanem, i czują się źle traktowani. Teraz na pewno nabiorą większej pewności siebie

"Super Express": - Czy te wybory to sukces PSL?

Andrzej Morozowski: - Tak, bo uzyskało znacznie większe poparcie niż oczekiwano. Osiągnęło lepszy wynik od tego sprzed trzech lat w wyborach parlamentarnych, ale wyniki do sejmików samorządowych niezupełnie pokrywają się z realnym poparciem w wyborach do Sejmu.

Przeczytaj koniecznie: Wybory samorządowe: Żony Gosiewskiego zostały radnymi

- Skąd tak dobry wynik partii, którą od dłuższego czasu skazywano na polityczny niebyt?

- Jest kilka teorii. Być może wyborcy PiS zdezorientowani zachowaniem prezesa i zamieszaniem w partii zaczęli się rozglądać za kimś innym, kto miałby szanse wejść do Sejmu? I wybrali najbliższy mu PSL. Tajemnica sukcesu tej partii może również tkwić w tym, że ludowcy zawsze wypadają lepiej w wyborach samorządowych niż parlamentarnych. Poza dużymi aglomeracjami ludzie przeważnie znają człowieka, którego nazwisko jest na liście, i głosują bardziej na niego niż na konkretne ugrupowanie. PSL bardzo umiejętnie umieszcza na listach tych działaczy, którzy są lokalnie znani. Co więcej, jest to partia lobbująca na rzecz pewnych grup. Rolnicy, nauczyciele wiejscy, gminni urzędnicy - oni wiedzą, że PSL będzie bronić ich interesów, gdy wejdzie do sejmików wojewódzkich.

- Taki wynik może oznaczać zmianę relacji między koalicjantami PO i PSL.

- Partia rządząca powinna potraktować swój wynik jako ostry sygnał ostrzegawczy. Deklaracje o samodzielnych rządach Platformy można już włożyć między bajki. Dotąd zdarzało się jej podejmować decyzje bez konsultacji z PSL i tylko w warstwie PR dopieszczała go, podkreślając, z jakim to świetnym koalicjantem współrządzi. Jednak politycy PSL widzą, co się dzieje za tym PR-owym parawanem, i czują się źle traktowani. Teraz na pewno nabiorą większej pewności siebie, będą się bardziej stawiać. Jeszcze niedawno PSL było na łasce Platformy. Dziś znów może się czuć jak oddzielny, suwerenny podmiot polityczny. Najprawdopodobniej przekroczy próg 5 proc. i wejdzie do Sejmu.

Patrz też: Wybory samorządowe 2010: Wyborcy pogonili oszustkę z SLD, antysemitę z PiS. Ważą się losy imprezowicza z PO

- A może PSL będzie próbowało zerwać tę koalicję jeszcze przed wyborami, by trochę więcej ugrać dla siebie?

- Nie sądzę. Choć do tej pory zawsze tak robiło - na krótko przed wyborami wycofywało się z koalicji i mówiło, że wszystko, co złe, to nie jego wina. Dziś jednak nie ma powodu do tak radykalnych kroków. Sytuacja na wsi stale się poprawia, a elektorat PSL jest zadowolony. Inna sprawa, gdyby Platforma zdecydowała się np. na likwidację KRUS.

- Gdyby obecne wyniki miały się pokrywać z realnym poparciem dla partii, jak to by wpłynęło na scenę polityczną?

- Wówczas może się okazać, że jeden koalicjant Platformie nie wystarczy i będzie musiała współrządzić nie tylko z PSL, ale także z SLD. Sytuacja PO diametralnie zmienia się na niekorzyść. Jeśli jednak potrzebny będzie jeden koalicjant, wtedy otwiera się przed nią duże pole manewru. Prowadzi negocjacje i z tych dwóch partii wybiera tę, która chce mniej. Oczywiście oba scenariusze zakładają, że PiS nadal będzie partią niekoalicyjną.

Andrzej Morozowski

Dziennikarz i publicysta TVN, współautor programu "Teraz My!" i "Tak to jest"