– To, że Timmermans nie będzie szefem Komisji jest bez znaczenia?
– Jakieś znaczenie oczywiście ma. Timmermans był bardzo zaangażowany w sprawy takie jak praworządność w Polsce. Nowa przewodnicząca Komisji Europejskiej może nie być aż tak zainteresowana tą tematyką. Ale po pierwsze – słyszymy, że Timmermans i tak zostanie wiceprzewodniczącym Komisji. A więc w relacjach Polski z Europą niewiele się zmieni. Po drugie – PiS przypisując sobie zasługi za zablokowanie kandydatury Timmermansa zachowuje się jak mrówka, która ugryzła słonia i cieszy się, że go zabiła.\
- To nie Morawiecki zablokował Timmermansa?
- Słoń nie żyje, bo wcześniej strzelił do niego myśliwy. Ugryzienie mrówki nie miało znaczenia. Timmermans nie zostanie szefem komisji, ale nie dlatego, że nie chciało go PiS. Na to złożyło się wiele czynników. Rozgrywki między chadekami a socjalistami, rozgrywki wewnątrz samej grupy chadeckiej, relacje między poszczególnymi krajami, sytuacja wewnętrzna w Niemczech. O skreśleniu kandydatury Timmermansa zdecydowali najwięksi gracze, nie działania PiS. Przede wszystkim jest to porażka Angeli Merkel. I nie jest to dobra informacja dla Polski.
– Polemizowałbym z tezą, że to porażka Merkel. Ursula von der Layen jest jej bliskim współpracownikiem. Jest krytyczna wobec Rosji Władimira Putina, jest też proamerykańska, co dla Polski jest chyba korzystne?
– Trochę jest jak pan mówi. Jednak mówiąc o porażce Merkel chodzi nie o to, że kompletnie przegrała i nic już nie znaczy. Chodzi o to, że znaczy znacznie mniej niż wcześniej. Nie udało jej się spełnić wcześniejszych założeń, zostały wdrożone plany awaryjne.
– Wracając do działań polskiego rządu – to jest sukces czy nie?
– Merytorycznie nie było tu wielkiej zasługi rządu, ale PiS na pewno będzie przedstawiać ten szczyt jako sukces. I elektorat PiS, ale też spora część wyborców niezdecydowanych może przyjąć tę narrację.