Premier nie zapowiedział likwidacji uzysku, tylko powiedział, że gdy słyszy wezwania, żeby poczynić oszczędności, które uderzą w ludzi mało zarabiających, to przypomina mu się ten przywilej. Rzecz została przez premiera potraktowana incydentalnie i, jak sądzę, bez głębszego zrozumienia istoty tej ulgi, z której korzystają nie tylko dziennikarze, ale też środowiska twórcze i naukowcy. Owa istota polega na uznaniu konieczności dokonywania osobistych nakładów - ze środków prywatnych, a nie ze środków firm lub ze środków publicznych - na rzecz doskonalenia się i zdobywania wiedzy. Bez tych nakładów jakość twórczości będzie zmniejszała się. Zatem koszty uzysku są usprawiedliwione samą istotą twórczości.
Andrzej Jonas
Redaktor naczelny "The Warsaw Voice"