Profesor Horban został zapytany m.in. o to, dlaczego na jesieni umarło tak wielu Polaków – najwięcej od zakończenia II wojny światowej. Odpowiedział, że „I tak nie umarło bardzo dużo”. Wyjaśnił też, że część osób zmarło w domach na COVID-19 bez stwierdzenia u nich choroby! – „Jak zaczynał się COVID baliśmy się, że może to być nawet 10 proc., a zmarło 2 proc. więcej. W poprzednich latach umierało około tysiąca osób dziennie, a od trzech miesięcy po dwa tysiące. Połowa z tego nadmiarowego tysiąca to osoby z potwierdzonym COVID. Z tych pozostałych 500 nadmiarowych zgonów część umiera z powodu nierozpoznanego COVID-u. Bo np. pacjent siedzi w domu i usiłuje się sam leczyć, dostaje ciężkiego zapalenia płuc i zanim ktoś mu zrobi test - umiera. A inni umierają, bo system jest przeciążony” – wyjaśnił doradca premiera.
Zdaniem Andrzeja Horbana część dodatkowych zgonów spowodowana była niewydolnością systemu ochrony zdrowia. – „Ta sama liczba karetek, co kiedyś musi teraz obsłużyć przypadki koronawirusa. Więc pacjenci umierają, np. na zawał, zanim karetka dojedzie. Na tym polega dysfunkcja systemu. Ale i tak szczęśliwie się złożyło, że umiera tylko dwa razy więcej ludzi niż normalnie, a nie np. pięciokrotnie jak w Lombardii” – podkreśla Horban.
Dziennikarze „DGP” zadali prowokacyjne pytanie o „olanie” przez rząd epidemii w lecie ubiegłego roku. Horban odparł, że to było „poniekąd słuszne”. Jak to? - dopytywali? – „Ci, którzy przechodzą chorobę łagodnie, niech się zakażają, bo im więcej przechoruje, tym większa bariera dla wirusa. Im więcej osób przejdzie łagodnie, tym większe korzyści społeczne” – oznajmił rozmówca.
– Czyli mamy ciągłe balansowanie między izolacją a odmrożeniem, by część z nas jednak się zakaziła? – dopytywali zdumieni odpowiedzią dziennikarze. – „Cały czas tak robimy. To normalna metoda postępowania z infekcjami przenoszonymi drogą oddechową” - padła odpowiedź. Przedstawiciele „DGP” zapytali więc Andrzeja Horbana wprost: Latem to było świadome odpuszczenie, czy przez przypadek wyszło? – „Absolutnie świadomie. Trochę chronić, trochę pozakażać” – odpowiedział doradca premiera Morawieckiego.” (…) „Dopóki chorują ludzie młodzi, dla których to zwyczajny katar, to niech chorują. Nabiorą odporności…”
Ordynator oddziału Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie powiedział podczas wywiadu więcej kontrowersyjnych tez. Oznajmił m.in., że nie wierzy we wpływ koronawirusa na układ nerwowy, chociaż wieku lekarzy i naukowców leczy pacjentów, którzy przeszli COVID-19, np. z mgły mózgowej. – To znaczy, że nie ma mgły pocovidowej? – spytali dziennikarze. – „Niektórzy może mają, ale na pewno nie po COVID-19. Mówiąc poważnie - to złożony problem, - często jest to efekt niedotlenienia mózgu. Cześć osób ciężko choruje na Covid” – twierdzi Andrzej Horban.