„Super Express”: – Dzięki uprzejmości kolegów z „Rzeczpospolitej” wiemy, kogo PiS rozważa jako kandydata na polskiego komisarza unijnego. Są tam europosłowie, byli i obecni ministrowie z Jadwigą Emilewicz czy Konradem Szymańskim na czele. A nawet prezydencki minister Krzysztof Szczerski. Kto z nich ma pana zdaniem największe szanse, by zasiąść w nowej Komisji Europejskiej?
Andrzej Halicki: – Wydaje się, że aby wskazać kandydata, który miałby szansę objąć funkcję komisarza, najpierw trzeba określić, jaki obszar przypadnie w udziale Polsce. Te rozmowy będą się toczyć w tym tygodniu. Na pewno będzie o tym z premierem Morawieckim rozmawiać Ursula von der Leyen, która przyjedzie do Warszawy. Dlatego warto najpierw ustalić merytoryczną stronę, a dopiero potem zacząć mówić o nazwiskach.
– Ale z tych nazwisk, które pojawiają się na giełdzie, kto wydaje się być do zaakceptowania przez Parlament Europejski?
– Problem dla wielu z tych osób może być taki, że w Unii Europejskiej kojarzą się one z polityką prowadzoną przez rząd PiS, która nie przysporzyła w Brukseli poważania. Jak to wygląda, pokazało głosowanie na szefową komisji zatrudnienia, o którą to funkcję ubiegała się Beata Szydło.
– I to pana zdaniem sygnał, że inne osoby, które były twarzami sporu z Unią Europejską, będą miały podobne problemy w czasie przesłuchań i głosowania w Parlamencie Europejskim?
– Nie ma wątpliwości, że osoba mocno zaangażowania politycznie w spory w Brukselą, jednoznacznie kojarząca się w Unii z łamaniem praworządności, gdyby została wystawiona na kandydata na stanowisko unijnego komisarza, miałaby problem z wyborem. Jej kandydatura zostałaby po prostu odebrana jako prowokacja.
– Czyli co? Raczej Emilewicz czy Kwieciński, którzy w tych sporach nie uczestniczyli?
– Tego nie wiemy. Zobaczymy, jakie będą efekty rozmów polskiego rządu z szefową Komisji Europejskiej.
Rozmawiał Tomasz Walczak
Andrzej Halicki: Niektóre nazwiska prowokacyjne
2019-07-24
5:00
Europoseł PO komentuje kandydatów PiS na komisarza unijnego.

i