"Super Express": - Jak obserwuję podbijanie wartości Hanny Gronkiewicz-Waltz przez PO tuż przed referendum w stolicy, to kojarzy mi się to z interesem na miarę inwestowania w kasyno i fabrykę cygar w Hawanie tuż przed rewolucją kubańską...
Andrzej Halicki: - Dziwne skojarzenie... Nie jest prawdą, że warszawiacy chcą zakończenia kadencji Hanny Gronkiewicz-Waltz - wręcz odwrotnie, ostatni sondaż pokazuje, że poparcie dla niej rośnie i na chwilę obecną 61 proc. warszawiaków chce kontynuacji jej rządów - więc opieramy się na bardzo silnej postaci. Co nie znaczy jednak, że nie istnieją narzędzia, które może skutecznie wykorzystać niezadowolona - być może politycznie niezadowolona - mniejszość. Stąd właśnie ten referendalny chaos, który niczemu pozytywnemu nie służy. Zresztą widać, że nawet nie ma alternatywy - ani programowej, ani personalnej.
- Dobrze, uznajmy, że to niczemu nie służy. A czemu służy windowanie za pięć dwunasta osoby pani prezydent?
- To wcale nie jest nagłe. Hanna Gronkiewicz-Waltz objęła przywództwo w stołecznej Platformie we właściwym trybie. Bo kto jak nie ona jest twarzą warszawskiej Platformy?
- Jeżeli to nie jest nagła akcja, to jest to zaskakujący zbieg okoliczności. Nominacja tuż przed szturmem generalnym wroga na wszystkie wartości, które ona sobą reprezentuje. To chyba jeszcze trzeba na nią scedować funkcję premiera RP, żeby przeciwnicy zakłuli ją przy urnach niczym lalkę voodoo uosabiającą Platformę...
- Referendum nie dotyczy Warszawy. To jest starcie PiS z rządem i z PO - niektórzy nawet, nie znając proporcji, próbują to zrównywać z Powstaniem Warszawskim - więc przegrupowanie jest potrzebne również po naszej stronie i właśnie do niego doszło. Ale podkreślam raz jeszcze, że doszło do niego w sposób naturalny. My nie tylko nie oddajemy pola. Robimy swoje, realizujemy kolejne inwestycje w Warszawie. My nie będziemy też w tym starciu bierni.
- Mówi pan o pozytywnych dla was sondażach. Czegoś tu nie rozumiem...
- Tak, 29 proc. wystarczy do tego, żeby referendum uznać za ważne i skrócić kadencję. To nie jest wybór alternatywy, to jest możliwość zrobienia psikusa. Ale, powtórzę, że w tym samym badaniu 61 proc. respondentów chce kontynuacji pracy przez obecną prezydent. Odpowiadam: tak, mniejszość może obalić większość. To jest absurd zapisu, nad którym się nikt wcześniej nie zastanawiał. A w praktyce może mieć właśnie taki skutek. To jest paradoks w odniesieniu do logiki, ale niestety jest wyrażony pod postacią realnego zapisu. Odwołanie po to, żeby zrobić zamieszanie. A gdyby to były wybory, to i tak w pierwszej rundzie wygrałaby Hanna Gronkiewicz-Waltz. Jest teraz popularniejsza niż podczas ostatnich wyborów.
- Jaki macie plan na wypadek, gdyby mniejszość przegłosowała większość?
- Uważam, że do tego nie dojdzie. Warszawiacy nie mają takich skłonności, żeby obalać po to, żeby wybierać. Nie ma to też sensu z powodu zablokowania inwestycji, które są dla warszawiaków najważniejsze - przecież chodzi o to, żeby były realizowane w odpowiednim tempie. Odwołanie prezydent, zatrzymanie pracy zarządu to jest zatrzymanie tych inwestycji.
- To jest myślenie życzeniowe. A jeżeli jednak warszawiacy obalą po to, żeby wybrać? Co wtedy?
- Wtedy Hanna Gronkiewicz-Waltz będzie najlepszym kandydatem, żeby ponownie wygrać wybory.
- Po to, żeby Hanna Gronkiewicz-Waltz stała się jeszcze ważniejsza, Małgorzata Kidawa-Błońska, dotychczasowa szefowa warszawskiej PO, musiała się stać mniej ważna.
- Osiem lat jej przewodnictwa w Warszawie to okres bardzo udany. Ale już od dawna myśleliśmy o roszadach w Warszawie, bo stolica ma dla nas ogromne znaczenie.
- Po co zatem zmieniać dobrego zawodnika?
- Już mówiłem, że nie będziemy bierni. Stolica jest dla nas ważna i walcząc o nią, wystawiamy naszą osobę numer jeden w Warszawie.
Andrzej Halicki
Przewodniczący mazowieckiej PO