O wybrance Andrzeja Dudy zrobiło się głośno po konwencji wyborczej kandydata PiS na prezydenta. Obserwatorzy byli zachwyceni jej osobą. Podkreślano jej prezencję, urok osobisty i szeptano po cichu, że może być tajną bronią polityka, w rywalizacji z obecnym prezydentem Polski Bronisławem Komorowskim (63 l.). Okazuje się, że początki znajomości polityka PiS ze swoją przyszłą żoną nie należały do najłatwiejszych... - Poznałem Agatę w trzeciej klasie liceum na imprezie. Chodziliśmy do konkurujących ze sobą szkół. Nie od razu między nami zaiskrzyło. Nasz związek wykluwał się powoli. Jesienią 1990 roku zostaliśmy parą – mówi nam Duda.
Po liceum, para kontynuowała swój związek na studiach. - Agata wybrała germanistykę, ja prawo. Pamiętam, że nie miała zbyt dużo wolnego czasu. I może lepiej, bo ja też musiałem wtedy się sporo uczyć. Diabli wiedzą, co byłoby, gdybym miał dziewczynę co ma dużo czasu... - śmieje się Duda. Z tamtego okresu polityk najbardziej wspomina jednak szaloną podróż autostopem po Europie. - Pojechaliśmy do Holandii, a później przez Niemcy, Austrię do Włoch. To była spontaniczna podróż, praktycznie bez pieniędzy. Codziennie jedliśmy chleb z nutellą. Od tamtej pory nie chce jej na oczy widzieć... – wyznaje Duda. Para wzięła ślub cywilny w grudniu 1994 r., a kościelny w połowie lutego następnego roku. - I dziewięć miesięcy później na świat przyszła nasza córka Kinga – śmieje się Duda. Dziś bez żony kandydat PiS nie wyobraża sobie życia. - Cenię ją za mądrość i dobroć. Bardzo ją kocham – deklaruje.
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
Zobacz: Andrzej Duda chciał być kierowcą! Jan Tadeusz Duda opowiada o swoim synu!