Andrzej Duda tym razem nie szczypał się w język. Oberwało się Josepowi Borellowi za postawę w sprawie Aleksieja Nawalnego. Prezydent RP nie miał wątpliwości odnośnie ostatnich działań 74-latka. - Po co szef unijnej dyplomacji pojechał do Moskwy, skoro nie załatwił żadnej z tych spraw? Co w ogóle było w jego agendzie? O czym on tam chciał rozmawiać? Jaki był cel tego wyjazdu? Co on chciał osiągnąć? - irytował się Andrzej Duda w rozmowie z TVP. W pewnym momencie prezydent użył jeszcze grubszych słów. - Gdyby szef dyplomacji UE Josep Borrell uzależnił wizytę w Moskwie np. od uwolnienia Aleksieja Nawalnego, to miałaby ona sens, ale tak to raczej jakaś kompromitacja jest - stwierdził bez ogródek. Zdaniem Andrzeja Dudy ta sytuacja świadczy nie tylko o słabości 74-letniego polityka, lecz także o "słabości jego ekipy".
ZOBACZ TAKŻE: Przełom! Lech Wałęsa jednak nie był Bolkiem?! "Szanowni państwo, ja tego nie widziałem wcześniej"
Polski prezydent uważa, że "chyba zasługujemy na to, żeby być poinformowani, jaki rzeczywiście był cel, i co zamierzał osiągnąć w ten sposób pan Borrell". - Bo jeżeli zamierzał dokonać jakiegoś resetu w relacjach pomiędzy Unią Europejską a Rosją, no to nie dokonuje się resetu w momencie, kiedy jedzie się tam, gdy został aresztowany czołowy przedstawiciel opozycji - przekonywał Andrzej Duda w wywiadzie dla TVP.