TV
Pogoda
Wideo
Prezydent Andrzej Duda obficie korzysta z tego, że od kilku dni stoki narciarskie są otwarte. Wcześniej przez wiele tygodni musiał, tak jak i inni miłośnicy narciarstwa, pogodzić się z tym, że jeździć nie wolno. Wszystko przez epidemię COVID-19 i przepisy reżimu sanitarnego. W końcu jednak, gdy tylko pojawiło się zielone światło, prezydent ruszył na stok. Niestety, ale taka postawa zdaniem ekspertki nie jest godna pochwały: - Z punktu widzenia epidemiologii osoby opiniotwórcze powinny być wzorem poprawnych zachowań, więc myślę, że może rzeczywiście pojawienie się takiej osoby na nartach może być źle odbierane. Sam prezydent jako jedna osoba nie stanowi zagrożenia, natomiast daje przykład innym i nie jest to dobra reklama propagowanych obecnie zachowań - mówiła w rozmowie z "Super Expressem" prof. Joanna Zajkowska, podlaski wojewódzki konsultant do spraw epidemiologii. Jednak punkt widzenia eksperta to jedno, a miłość do nart, drugie.
Andrzej Duda przyłapany na stoku
Prezydent już z samego rana wybrał się na stok w ośrodku narciarskim Cienków w Wiśle. Pojawił się tuż po otwarciu stacji, czyli o godzinie 8.00, gdy nie było tam jeszcze tłumu narciarzy. Spędził na stoku niemal dwie godziny pokazując narciarską klasę. I zadawał szyku! Ubrany w granatowo-czerwony strój był wyraźnie widoczny. Uwagę zwracała jego kurtka z napisem "Polska" na plecach i biało-czerwony kask. Nie wszyscy poznali, że tuż obok jeździ prezydent Polski. Jedyne, co mogło wskazywać na wyjątkowego narciarza to ochroniarze, którzy musieli dotrzymywać Dudzie kroku. ZDJĘCIA Z NARCIARSKICH POPISÓW DUDY W GALERII:
