Ludwik Dorn to w PiS postać legendarna. Za pierwszych rządów tej partii był marszałkiem Sejmu i wicepremierem. Przez lata pełnił też funkcję wiceprezesa PiS i nieformalnego człowieka nr 2 w partii. W 2008 roku drogi Dorna i Jarosława Kaczyńskiego się rozeszły i "trzeci bliźniak" został wyrzucony z PiS. Teraz w rozmowie z portalem Wprost.pl Dorn prześwietlił relacje Kaczyńskiego z Andrzejem Dudą. Ocena prezydenta jest miażdżąca. Zdaniem Dorna Duda postawi teraz na "politykę wymuszania szacunku". - Powiedziałbym, że jedyne, co interesuje pana prezydenta, to jest to, żeby pan Kaczyński nie okazywał publicznie, że nim gardzi. To jedyna rzecz, która tego człowieka interesuje - stwierdził bez ogródek były marszałek Sejmu. Jak Andrzej Duda ma wymusić szacunek u Jarosława Kaczyńskiego? - To jakieś weto, to wypowiedź dystansująca się. Różnego rodzaju, większe i mniejsze, złośliwości. U pana prezydenta nawet weto ma charakter złośliwości, bo to osoba całkowicie apolityczna, do tego małostkowa i małoduszna - przekonywał Ludwik Dorn.
CZYTAJ TAKŻE: Tak pracuje Kinga Duda. Widać WSZYSTKO. Po sieci krążą zdjęcia
Były "trzeci bliźniak" uważa jednak, że takie działania mogą wywołać poważne skutki. - Jeżeli mamy np. bardzo ciężki kryzys wewnętrzny w Zjednoczonej Prawicy i mamy początek kryzysu rządów PiS, to tego rodzaju kopnięcia w kostkę, skierowane w kończynę pana Kaczyńskiego, bo tylko na to stać pana Dudę, mogą mieć poważniejsze konsekwencje niż wcześniej. Będą stawały się istotnym elementem kryzysu obozu władzy i mogą go dynamizować. W jakimś sensie może być tak, że pan Duda zechce dać panu Kaczyńskiemu prztyczka w nos, a okaże się, że urwał mu łeb - ostrzegł Ludwik Dorn.