Po gigantycznej awanturze, która rozpętała się po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. dopuszczalności aborcji w przypadku ciężkich nieodwracalnych uszkodzeń płodu, sytuację próbował uspokoić Andrzej Duda (CZYTAJ O TYM TUTAJ). Prezydent złożył w Sejmie projekt ustawy, który zakładał "wprowadzenie nowej przesłanki, która przywraca możliwość przerwania ciąży, w sposób zgodny z zasadami Konstytucji RP, jedynie w przypadku wystąpienia tzw. wad letalnych, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na wysokie prawdopodobieństwo, że dziecko urodzi się martwe albo obarczone nieuleczalną chorobą lub wadą, prowadzącą niechybnie i bezpośrednio do śmierci dziecka, bez względu na zastosowane działania terapeutyczne". Dziś wiadomo już, że Andrzej Duda raczej nie może liczyć na przeforsowanie swojego projektu ws. aborcji. Jarosław Kaczyński bowiem raczej wyraził się jasno. - Projekt prezydenta jest w Sejmie. Trudno mi powiedzieć, czy zdobyłby w tej chwili większość. W naszym klubie jedni będą go krytykować, argumentując, że podważa ten wyrok (Trybunału Konstytucyjnego - red.). Drudzy powiedzą, że to za mało, bo lepszy byłby wprost ten kompromis z 1993 r. Obawiam się, że trudno byłoby dojść do zgody. Bo wszystkie strony tego sporu mają dość twarde pozycje - podkreślił prezes PiS w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
CZYTAJ TAKŻE: Ziobro szczerze ocenił swoje relacje z Morawieckim. Te słowa padły naprawdę!
Z informacji Wirtualnej Polski wynika, że Andrzej Duda już nawet nie forsuje swojego projektu, bo widzi, jaka jest sytuacja. Jeden z posłów PiS wprost powiedział WP, że "projekt prezydenta nie ma szerokiego poparcia w klubie PiS". Słowa Jarosława Kaczyńskiego tylko to potwierdzają.