"Super Express": - Gruchnęła wieść, że PiS zalegalizuje medyczną marihuanę.
Andrzej Dołecki: - Tak, to prawda. We wtorek mamy jeszcze spotkanie z wiceministrem sprawiedliwości i będziemy ten projekt szlifować. Wydaje mi się jednak bardzo ciekawy. Będą dwie wersje projektu, bardziej entuzjastyczna i mniej...
- Czym się od siebie różnią?
- Podobają mi się oba, choć oczywiście wolałbym ten z poprawkami naszego prawnika. Chodzi o to, jakie podmioty i na jakich zasadach mogą produkować susz konopi. Także o zgodność prawa polskiego z prawem międzynarodowym i farmaceutycznym. To bardziej skomplikowana sprawa. Te prace jednak trwają, szukamy partnerów zagranicznych, bo w Polsce nie ma od tego ekspertów... Muszę jednak przyznać, że teraz to jest pierwszy rząd od czasów SLD i ministra Balickiego, który proponuje coś rozsądnego.
- Rząd PiS. Prawicowy.
- No, prawicowy.
- To zaskoczenie, że ci straszni Kaczyński, Ziobro i PiS nagle proponują legalizację medycznej marihuany, która dla PO przez osiem lat była nie do przejścia?
- Duże zaskoczenie i jak najbardziej pozytywne. To generalnie zaskoczenie, że mamy rząd, który chce się wywiązywać z obietnic! I to obietnic takich, które mogą nawet zaskoczyć nieco nasz elektorat. Przyznam jednak, że trochę się tego spodziewałem po tym, kiedy Jarosław Kaczyński był jednym z pięciu posłów, którzy na nasze pytania odpowiedzieli merytorycznie i z zainteresowaniem. Na apel w sprawie medycznej marihuany nie odpowiedzieli nawet Miller i Palikot!
- Wypowiada się pan pozytywnie o PiS...
- Powiem więcej, miałem nawet bardzo dobrą, merytoryczną rozmowę z Antonim Macierewiczem.
- W tym momencie wiele osób w Polsce zemdlało.
- (śmiech) Bądźmy poważni. W wielu kwestiach mogłem się z nimi nie zgadzać, zapewne w wielu jeszcze nie zgodzę, ale oddaję im honor. Trzeba być obiektywnym i nie podlega dyskusji, że Kaczyński i Macierewicz zachowują się kompetentnie, tak jak przystało na ludzi rządzących Polską. Paradoksalnie to oni są znacznie poważniejsi niż ci, po których się tego przez lata spodziewaliśmy.
- Dlaczego?
- Platforma przyzwyczaiła się do kupowania głosów obietnicami i nierealizowania ich. W PO dominowało też tchórzostwo polityczne, choć tam, poczynając od Tuska, użytkowników marihuany było bardzo wielu. PO się przestraszyła tematu kontrowersyjnego, a PiS ma łatkę partii, która dotyka tematów kontrowersyjnych i nie ma z tym problemu. Cokolwiek by mówić, Kaczyński ma po prostu większe jaja niż Tusk.
- PiS chce legalizacji marihuany medycznej, ale nie chce tej "rekreacyjnej". Dlaczego to też było nie do przejścia dla PO?
- Obserwując to, co się działo w Centrum Zdrowia Dziecka, z czym personalnie powiązany był minister Arłukowicz, mam podejrzenia, że chodziło o jakieś pieniądze, a dopiero później o strach. Myślę, że zainteresujemy odpowiednie organa tym, do czego tam doszło. A skończyło się to śmiercią dwójki dzieci i powinien w to wejść prokurator.
Zobacz: Jarosław Wałęsa: Komisja może zamieść to pod dywan