"Super Express": - W piątek odbyło się spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim. Kto do kogo przyszedł po łaskę?
Andrzej Dera: - Nie będę na takie pytanie odpowiadał. No z całym szacunkiem...
- W takim razie jakich efektów oczekuje pan po wczorajszym spotkaniu?
- Było to spotkanie konsultacyjne w sprawie ustaw reformujących wymiar sprawiedliwości. Dotyczyło tego, w jakim trybie ustawy te będą procedowane w Sejmie.
Spotkanie Andrzeja Dudy i Jarosława Kaczyńskiego ws. reformy sądownictwa. PODSUMOWANIE
- Przez ostatnie dwa miesiące media żyły sporem między prezydentem a Prawem i Sprawiedliwością. Czy spotkanie prezydenta z prezesem PiS kończy ten spór?
- Czas pokaże. Pan p rezydent zgodnie ze swoją wcześniejszą obietnicą przedstawił swoje dwa projekty ustaw w sprawie Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa. W tej chwili Prawo i Sprawiedliwość to analizuje.
- Jeśli chodzi o Sąd Najwyższy, wydaje się, że prezydencki projekt zostanie przyjęty. Znacznie bardziej skomplikowana sytuacja jest w przypadku Krajowej Rady Sądownictwa, konkretnie - wyboru członków KRS. Czy kompromis jest tu w ogóle możliwy?
- Oczywiście, że jest możliwy. Pan prezydent nie zamyka się na inne propozycje, niż sam zgłosił. Wszystko zależy od tego, co wymyśli PiS. Czas pokaże.
- Ostatnie dwa miesiące upłynęły pod znakiem konfliktu między Pałacem Prezydenckim a PiS. Padło wiele słów krytyki wobec prezydenta - zarówno ze strony polityków PiS, jak i życzliwych tej partii publicystów. Czy po spotkaniu prezydenta z prezesem konflikt ten będzie zażegnany?
- Patrząc na ten spór całkowicie chłodnym okiem, widzimy, że mamy do czynienia z różnicą zdań, ale na pewno nie wojną. Wielu komentatorów używa retoryki wojennej, a patrząc na spokojnie, nic takiego nie ma miejsca. Prezydent zawetował ustawy. Miał do tego prawo, wyjaśnił swoje motywacje. A używanie retoryki wojennej jest niczym nieuzasadnione.
- Przez ostatnie dwa miesiące w mediach żył temat partii prezydenckiej stworzonej wokół Andrzeja Dudy.
- Różne pomysły medialne żyją w świecie wirtualnym, jednak z rzeczywistym nie mają nic wspólnego.