"Super Express": - Po rocznicy Sierpnia znów słychać głośne oburzenie na spory między ludźmi dawnej opozycji. Czy nie popadamy w przesadę i idealizowanie przeszłości? Przecież w latach 80. też dzieliły was gigantyczne różnice zdań i burzliwe konflikty.
Andrzej Celiński: - Tu nie chodzi o idealizowanie przeszłości, ale oddzielenie sacrum od profanum. Kłóciliśmy się i kłócimy, mamy różne zdania. Nie ma tu jakiejś polskiej wyjątkowości. Mówimy tu jednak o wielkich solidarnościowych momentach. Właśnie takich, jak Porozumienia Sierpniowe. I w takie rocznice powinniśmy szukać tego, co nas łączy, a nie w naturalny sposób dzieli. Niestety, tacy ludzie jak Jarosław Kaczyński czy obecni przywódcy Solidarności nie potrafią zrozumieć tej różnicy między sacrum i profanum. Można mieć tysięczne pretensje o politykę. Sam miałem i mam takie choćby do Wałęsy. Nie można jednak pluć przy okazji rocznicy na, w jakimś sensie, ojca tego ruchu!
Przeczytaj koniecznie: Bogusław Sonik: Sierpień 1980 roku jak Bitwa Warszawska
- Z drugiej strony dzisiejsi związkowcy słyszą nieustannie od dawnych liderów, że są gorsi, nie mają prawa do rocznic. Od premiera drwinę, że niewielu ich zostało
- Te słowa Donalda Tuska były niepotrzebne. Mam dla niego szacunek, że pojawił się na sali. Wiedział, że nie jest tam lubiany. Nie miał jednak prawa powiedzieć im, "co się stało z milionami", które były kiedyś w Solidarności. Karol Guzikiewicz słusznie wytknął mu, że już w chwili odzyskania niepodległości związek liczył tylko 1,5 miliona. Tym bardziej że nie ma tu ciągłości między pierwszą Solidarnością a obecną. Przeszkadzały mi jednak nie tylko słowa Tuska, ale i Jarosława Kaczyńskiego. To spotkanie było jednak dniem Heni Krzywonos. To symboliczna postać, która uratowała wraz z dwoma innymi kobietami Solidarność. Zatrzymała strajkujących robotników. I wychodzi Kaczyński, były premier rządu, mówiąc jej nic innego, jak: głupia babo, nie zrozumiałaś tego, co powiedziałem? To niezrozumiałe chamstwo.
Patrz też: Tadeusz Płużański: Celebryci Solidarności
- Wielu źle odebrało gwizdy na sali, ale po co podkręcać zebranych, wytykając im w rocznicę właśnie to, że nie są kontynuatorami Solidarności?
- Ależ nie ma się na co obrażać. Przecież osoby takie jak ja były zagrzebane w Solidarności po uszy. I nawet do głowy mi nie przyjdzie, by z obecną mieć coś wspólnego. Ani dzisiejszym działaczom, że coś mają ze mną. I albo jest kontynuacja i na sali mam pełne prawo być, albo nie ma i niektórzy są tam źle widziani. Obecna Solidarność jest normalnym związkiem zawodowym i nie mam o to do niej pretensji. Ani o wspieranie tej czy innej partii.
Andrzej Celiński
Poseł niezależny, w latach 1980-81 sekr. Krajowej Komisji Porozumiewawczej Solidarności