Super Express”: – Pod koniec zeszłego tygodnia Putin pozbył się kolejnego członka kremlowskiej elity. Tym bardziej głośno na ten temat, że to sam Siergiej Iwanow, mocny człowiek i szef administracji prezydenta – czyli jedna z najważniejszych figur we współczesnej rosyjskiej kulturze politycznej. Dużo się mówiło o tym, że Iwanow szykuje jakiś przewrót pałacowy i chce zastąpić Putina. Rosyjski prezydent właśnie ugasił pełzający bunt?
Andriej Kolesnikow: – Rzeczywiście, pojawiały się takie teorie, ale nigdy nie wydawały mi się szczególnie wiarygodne.
– Iwanow nie miałby chrapki, żeby przejąć władzę?
– Chodzi bardziej o to, jak skonstruowana jest rosyjska władza. Jej ośrodki decyzyjne są tak od siebie oddalone i tak chaotycznie rozrzucone, że przewrót pałacowy jest niemal niemożliwy. Dogadasz się z jedną strukturą siłową, a druga cię zdradzi. Coś podobnego wydarzyło się ostatnio w Turcji. To nie są czasy radzieckie, kiedy wystarczyły spacery Chruszczowa i Malenkowa, żeby pozbyć się Berii.
– Teraz nikt takich spacerów nie robi?
– Za dużo w tych pałacowych rozgrywkach graczy i żaden z nich nie cieszy się w narodzie taką popularnością, żeby przejąć władzę. Jakoś żadnego nie widzę w telewizji, mówiącego, że teraz on rządzi.
– To po co całe to zamieszanie? Po co Putin upokarza Iwanowa, czyniąc go swoim specjalnym przedstawicielem ds. ochrony środowiska i transportu.
– Rzeczywiście, rzucić go na odcinek ekologii, to jak zrobić wszechmocnego Malenkowa dyrektorem elektrowni. Tak jednak wygląda rotacja elit od czasów sowieckich. A po co to wszystko? Odpowiedź może być bardzo prozaiczna. Przede wszystkim motywem wymiany kremlowskich elit, nawet takiej figury jak Iwanow, jest zapewne utrata zaufania. Pracując wiele lat z tym samym, niezmieniającym się kręgiem współpracowników, lider czysto psychologicznie przestaje ufać wiernym towarzyszom.
– Czyli utrata zaufania wiąże się jednak z lękami Putina przed utratą władzy?
– Nie chodzi tu o lojalność wobec Putina, ale zdolności do zarządzania państwem. Uznał on, że dotychczasowa elita co prawda się wzbogaciła, ale sprawniejsza się od tego nie stała. Putin szykuje więc nowe pokolenie, które będzie towarzyszyć mu po wyborach prezydenckich w 2018 roku i pozwoli dotrwać na tej funkcji do 2024 roku. Elitę, która zdaniem Putina będzie na tyle efektywna, by poradzić sobie z gospodarczą depresją i możliwymi kataklizmami politycznymi. A przy tym będzie do niemożliwości wierna i politycznie niesamodzielna na tyle, by rok 2024 minął bez wstrząsów zarówno dla Rosji, jak i samego Putina.
– I z tej nowej elity ma wyłonić się następca dla Putina?
– Putin na razie nie szuka swojego następcy. Jest na to za wcześnie. Póki co szuka wiernej ekipy. Dopiero z niej może wyłonić się jego następca.
– Pamiętając drogę do prezydentury Dmitrija Miedwiediewa, który też zaczynał jako szef administracji, można założyć, że Anton Wajno, który zastąpił Iwanowa, może być jednym z kandydatów na następcę Putina?
– Rzeczywiście, przypomina się Miedwiediew. Jakkolwiek administracja prezydenta jest trampoliną do wielkiej kariery, to jednak przyszły prezydent lub kandydat na prezydenta rekrutuje się z rządu. Miedwiediew i Iwanow w pewnym momencie jednocześnie pełnili funkcję wicepremiera. Test zdał jednak ten pierwszy i to on został prezydentem. Być może Wajno też w pewnym momencie trafi do rządu, żeby się sprawdził. Pamiętajmy jednak, że wymiana elit dopiero teraz zaczyna się na serio.
– Pewniaków nie ma?
– Funkcja szefa administracji to nie kosmodrom Bajkonur, z którego wiedzie prosta droga do gwiazd. To raczej polityczne Gwiezdne Miasteczko, z którego wyjdą przyszli premierzy lub członkowie ekipy Putina. Nie wszyscy jednak dostąpią tego zaszczytu.
Andriej Kolesnikow: Putin szuka wiernej ekipy, dzięki której dotrwa do 2024 roku
2016-08-17
11:45
Andriej Kolesnikow w rozmowie z Tomaszem Walczakiem komentuje zmiany w otoczeniu Władimira Putina.