"Super Express": - Mamy nowego papieża - Franciszka. I choć nie był faworytem, wiele osób przekonuje dziś, że ten wybór nie jest zaskakujący. Nie jest?
Andrea Tornielli: - Nie jest zaskoczeniem o tyle, że kardynał Jorge Bergoglio był głównym rywalem Josepha Ratzingera na poprzednim konklawe. W finale przegrał z przyszłym papieżem, ewidentnym faworytem. Z tego względu nie jest to czarny koń. To pierwszy raz w dziejach Kościoła, kiedy papieżem zostaje ktoś, kto zajął drugie miejsce na poprzednim konklawe. Zaskoczeniem dla wielu może być jednak szybki wybór, gdy nie było tak zdecydowanego faworyta jak w przypadku Ratzingera.
- A sama postać zwycięzcy?
- Może się wydawać niespodzianką dla tych, którzy byli przekonani, że po ustąpieniu papieża Benedykta XVI ze względu na wiek i zdrowie jego następcą będzie ktoś dużo młodszy. Tymczasem Franciszek ma 76 lat. Wielu może zaskakiwać też to, że Bergoglio nie jest bywalcem watykańskich salonów. On zawsze odrzucał stanowiska proponowane mu w Rzymie. Pojawiał się w Watykanie tylko wtedy, gdy naprawdę było to niezbędne. Choć wielu lubi traktować Rzym jak drugi dom...
- Dlaczego odrzucał te zaszczyty i stanowiska?
- Bergoglio podkreślał, że nie lubi czegoś, co nazwałbym swoistym pędem do kariery w wersji kościelnej. Odbierany jest jako człowiek prawdziwej wiary, ceniący skromność. Nowo poznane osoby zawsze prosi o to, by się o niego modliły. Poprosił o to zresztą katolików zebranych na całym świecie, tuż po ogłoszeniu wyników konklawe.
- Jego wybór jest wynikiem starcia kurii rzymskiej z resztą świata, jak twierdzili niektórzy?
- Mówiło się o tym, że wybrany zostanie ktoś, kto będzie nadzorcą dla Rzymu. Wybrano jednak kogoś, kto stroni od miejscowych koterii. Na pewno nie jest reprezentantem tego lobby. Ważniejsze jest jednak to, że przyjął imię z powodu swojej drogi życiowej. Skromność i ubóstwo nie są u niego jakąś pozą. Jako kardynał naprawdę korzysta z transportu publicznego w Buenos Aires i w Rzymie. Sam sobie gotuje, zajmuje małe mieszkanie, trzymając się z dala od pałacu arcybiskupiego. Można powiedzieć, że to niby nic wielkiego...
-...Niby tak, ale zastanawiam się, ilu polskich polityków, nawet niższego szczebla, jeździ transportem miejskim, mieszka w małych mieszkaniach i samemu sobie gotuje.
- Właśnie. Zapewne nie tylko polskich (śmiech). Kiedyś zapytano go, czy dobrze gotuje, i odparł: "Chyba dobrze, skoro mój obiad jeszcze nikogo nie zabił". W Argentynie kardynała można było często spotkać w villa miseria, czyli slumsach stolicy, wśród najbiedniejszych. Papież ma też świadomość, czym jest ciężka, fizyczna praca, podobnie jak Jan Paweł II. Kiedy był młody, musiał łączyć pracę w fabryce z nauką. O ilu politykach można to powiedzieć? Nowy papież tuż przed konklawe podkreślał zresztą, że jego ulubionymi księżmi są ci, którzy właśnie w slumsach spędzają swój czas. To, oprócz deklaracji, jaką jest wybór imienia, może być wyraźny sygnał, z jakim pontyfikatem będziemy mieli do czynienia.
- Zwraca się uwagę, że bardzo późno przyjął święcenia kapłańskie.
- Tak, ale sam wspominał, że pewną przemianę duchową przeszedł już w wieku 17 lat. Do nowicjatu jezuitów wstąpił jako 21-latek, a więc dość wcześnie.
- Jak to zwykle bywa przy wyborze nowego papieża, media w Europie zaczynają rozważać, jak bardzo będzie chciał reformować Kościół. Święty Franciszek był reformatorem.
- Był, ale działalność św. Franciszka wiązała się też z radykalizmem Ewangelii. Nowy papież jako kardynał był zwolennikiem Kościoła bliskiego ludziom i ich cierpieniom. Podkreślał, że "wszyscy ludzie muszą mieć poczucie tego, że Bóg ich kocha". Nie oznacza to jednak, że nagle zacznie jakąś rewolucję! Przypomnijmy, że zdecydowanie sprzeciwiał się wprowadzeniu w Argentynie ustawy legalizującej związki homoseksualne jako sprzeczne z planem Boga. Ludzie spoza Kościoła zazwyczaj nie rozumieją, że pewne rzeczy są niezmienne, niezależnie od tego, kto zostaje papieżem.
- Jakich zmian zatem można się spodziewać?
- Nowy papież na pewno będzie zapobiegał, żeby nie było powrotów skandali, które zatrzęsły w ostatnich latach Kościołem w niektórych krajach. Zajmie się zapewne przejrzystością finansów Kościoła. Będzie też to, o czym dyskutowano przed konklawe, czyli reforma kurii w kierunku większej kolegialności. Studziłbym jednak medialne oczekiwania sensacyjnych, szybkich zmian w instytucji, która ma ponad dwa tysiące lat.
Andrea Tornielli
Włoski watykanista, "La Stampa"