W poniedziałek, 9 maja w południe, na Cmentarzu Mauzoleum Żołnierzy radzieckich w Warszawie doszło do krwawego incydentu i skandalu. Ambasador Rosji Sergiej Andriejew został oblany "krwią". Ktoś z demonstrantów chlusnął w niego czerwoną farbą. - To za krew niewinnych i za wojnę! - padł okrzyk z tyłu. Na pomniku żołnierzy Armii Czerwonej pojawiły się też dwa niebiesko-żółte napisy. Jeden z nich to „Zabić Putina”, a drugi „Slava Ukraini”.
"W kwestii naszych relacji z Federacją Rosyjską, wiemy, że ambasador Polski w Moskwie został wezwany do rosyjskiego MSZ i nie będę uprzedzał tutaj faktów. W stosunkach międzynarodowych zawsze obowiązuje zasada wzajemności" - powiedział szef polskiej dyplomacji odpowiadając na pytania podczas konferencji prasowej zorganizowanej podczas odbywającej się w Łodzi 33. sesji Konferencji Regionalnej FAO 2022 dla Europy i Azji Środkowej.
Zaznaczył, że strona polska starała się "przekonać stronę rosyjską do bezzasadności manifestacji, którą ambasada chciała zorganizować" w Warszawie 9 maja. "Takie stanowisko też powtórzyliśmy w korespondencji z władzami Warszawy w obawie możliwości incydentu, który w naturalny sposób był konsekwencją wrażliwości społecznej zarówno Polaków, jaki i uchodźców z Ukrainy" - powiedział Rau.
Minister podkreślił, że "w reakcji na zbrodnie wojenne Federacji Rosyjskiej na Ukrainie" strona polska ostrzegała "przed możliwością zaistnienia takich incydentów".
"To jednak, co się stało, w żaden sposób nie zmienia naszego stanowiska, zgodnie z którym przedstawicielom dyplomacji obcego państwa należy się ochrona" - zaznaczył Rau. "Niezależnie jak bardzo odczuwamy potrzebę niezgadzania się z polityką rządu, który dyplomata reprezentuje" - dodał.
Zobacz zdjęcia z incydentu w Dniu Zwycięstwa Rosji!