Średniowiecze wróciło, niestety, w swym okrutnym wymiarze. Otóż w wiekach średnich popularne było stosowanie tortur. Głowozgniatacz, przeciąganie pod kilem czy żelazna dziewica to nazwy niektórych tylko spośród stosowanych wówczas tortur, dziś już szczęśliwie zapomnianych. Do naszych czasów zachowała się pamięć o łamaniu kołem. Skazanego przywiązywano do obręczy. Przypominał mężczyznę ze znanego rysunku Leonarda da Vinci zatytułowanego "Człowiek wpisany w okrąg i kwadrat". Zaczynało się więc od humanitarnej prezentacji, ale to był początek tortur. Skazany mógł wybrać łamanie kołem od dołu lub od góry. Cwaniacy wybierali tę drugą opcję, bowiem od góry zaczynało się od łamania karku, co skracało znacząco męczarnie. Dzisiaj takie tortury są zakazane, bo żyjemy w epoce dyktatury praw człowieka i żaden rzecznik tych praw nie zezwoliłby na łamanie kołem. Niestety tortury są dalej stosowane, tyle że w sposób bardziej przebiegły niż niegdyś. Zamiast łamania kołem masowo stosowane jest łamanie bełkotem.
ZOBACZ TEŻ: Marek Król: Bzdety musujące
Metoda ta tylko pozornie nie jest drastyczna, co potwierdza cytat z wypowiedzi Angeli Merkel. "Chcemy się skupić na tym, co jest wspólne, bo to nas popchnie do przodu" - oświadczyła kanclerz Niemiec po spotkaniu z premierami Grupy Wyszehradzkiej w Warszawie. Czyż to nie genialny sposób na łamanie bełkotem? Stosuje tę metodę nie tylko kanclerz Niemiec, ale i cała ferajna tzw. przywódców europejskich. Bełkotliwa nowomowa, inna zresztą nie występuje, bardziej niszczy umysły niż średniowieczne tortury. Oczywiście Merkel z katastrofy z milionami uchodźców, którą sama wywołała, chce uczynić problem wspólny dla Czech, Węgier, Słowacji i Polski. To przerzucanie swojej odpowiedzialności na innych stało się zasadą obowiązującą nie tylko w Niemczech, ale także w Polsce. Hanna Gronkiewicz- Waltz, prezydent Warszawy, jest tego doskonałym przykładem. Na konferencji prasowej wszystkie przekręty związane z przejmowaniem nieruchomości zwaliła na podwładnych. Angela Merkel mogłaby brać lekcje u prof. Gronkiewicz-Waltz, autorki pracy doktorskiej o roli ministra przemysłowego w zarządzaniu gospodarką państwową. Ta fundamentalna praca naukowa musiała mieć ogromny wpływ na funkcjonowanie prezydent Warszawy. Zgodnie z obowiązującą w PRL zasadą im wyższe stanowisko, tym mniejsza odpowiedzialność. Gronkiewicz-Waltz doprowadziła tę zasadę do perfekcji, sprawując urząd prezydenta miasta. Zresztą ta zasada stosowana jest w całej UE z wyjątkiem Wielkiej Brytanii. Premier Cameron podał się do dymisji natychmiast po tym, jak jego polityka została odrzucona w referendum. Angela Merkel, choć narobiła strasznego bałaganu w Europie, zapraszając syryjskich uchodźców, nie tylko nie podaje się do dymisji, ale zrzuca winę na innych za powstanie problemów, które wywołała. Podobnie postępuje Hanna Gronkiewicz-Waltz. W Europie zawsze można skorzystać z łamania bełkotem, by ukryć niekompetencję i obarczyć winą innych.