
Pijani posłowie w Sejmie?
Poseł KO Artur Łącki powiedział w Sejmie, że podczas środowego posiedzenia komisji regulaminowej "grupa posłów PiS, a głównie posłanek" chciała się przebadać alkomatem, ponieważ "nie była pewna swojej kondycji motorycznej i psychicznej".
- "Ja, jako osoba z gruntu dobra, chciałem im w tym pomóc. Poprosiłem strażnika o to, żeby przyniósł alkomat, ale okazało się panie marszałku, że Sejm dysponuje tylko jednym takim urządzeniem, które wczoraj było w kalibracji niestety" - powiedział Łącki, dodając, że składa wniosek formalny o to, aby Kancelaria Sejmu kupiła alkomat, po to, aby "posłowie PiS, a szczególnie posłanki, w każdej chwili zawsze mogły przebadać się alkomatem (...) w Sejmie".
Hołownia zapowiada ustawę
Do wystąpienia posła Łąckiego odniósł się marszałek Hołownia, który zapowiedział, że będzie starał się o zmiany prawne, które pozwolą na badanie posłów na obecność alkoholu we krwi.
Drodzy państwo, ja zaproponuję projekt ustawy, bo potrzebna jest zmiana ustawy do tego, żeby móc posłów, przychodzących do pracy, w uzasadnionych przypadkach badać alkomatem" - zapowiedział Hołownia.
Jak ocenił Hołownia , sala plenarna i komisje sejmowe to miejsca, w których nie może być przyzwolenia "dla bycia pod wpływem alkoholu". - "Jak rozumiem, będziemy mieli po tym, co się wydarzyło wczoraj, po wystąpieniu pana Łąckiego, ponadpartyjną zgodę w tej sprawie" - mówił Hołownia.
Według mediów, podczas środowego posiedzenia komisji regulaminowej, to posłowie PiS oskarżali Łąckiego o znajdowanie się w stanie nietrzeźwości i wnioskowali o przebadanie go alkomatem. W Sejmie nie było alkomatu, więc poseł nie został nim zbadany, choć wyraził taką wolę.