Aleksandra Jakubowska o Bratkowskiej: Dać jej wibrator, nie mężczyznę!

Jak traktować deklarację feministki o usunięciu ciąży w Wigilię?

"Super Express": - "Głupia prowokacja, albo totalnie walnięta baba". Tak zareagowała pani na wywiad feministki Katarzyny Bratkowskiej dotyczący aborcji.

Aleksandra Jakubowska: - Wydał mi się wyjątkowo głupi i nie pozostawił mnie obojętną.

- Dlaczego?

- Ja swoją wojnę aborcyjną stoczyłam pod koniec lat 70. Powstało wtedy stowarzyszenie katolickie, które sformułowało po raz pierwszy postulaty zaostrzenia przepisów aborcyjnych. Do dziś uważam, że to jest decyzja kobiety. Zakazy i nakazy nic tu nie zmienią. Coś w jej sumieniu po tym zostanie albo nie.

- Mają panie podobne poglądy. Skąd zatem ta reakcja?

- Poglądy tak, ale inne słownictwo i argumentację. W dyskursie publicznym potrzeba szacunku dla poglądów drugiego człowieka. W tym, co ona mówiła, szacunku nie ma. Jest zaślepienie i wiara, że tylko jej przekonania są słuszne.

- O aborcję można się spierać długo i namiętnie, bo obie strony starają się używać racjonalnych według nich argumentów, a sprawa jest kwestią wiary. Po co więc mówić o usunięciu ciąży w Wigilię?

- To właśnie ta kwestia szacunku. Dla wielu Polaków wieczór wigilijny, święta i moment narodzin Chrystusa wynikający z wiary katolickiej są czymś ważnym i nie można w ten sposób ranić tych uczuć. Nie sądzę, by pani Bratkowska chciała, by ktoś ordynarnie zaprzeczał czemuś, w co ona wierzy. Choć nie wiem akurat, w co może wierzyć. Jeśli nie będziemy mieć dla siebie szacunku, to żaden dyskurs publiczny nie będzie miał sensu, tylko będzie wywoływał nienawiść i gniew. Coś, co w okresie przedświątecznym powinno być nam zupełnie obce.

- Katarzyna Bratkowska mówiła, że krowa by zmieniła zdanie, a przeciwnicy aborcji nie chcą.

- Mamy fanatyzmy po obu stronach. Ta dyskusja powinna przebiegać nie wśród osób wyznających skrajności, ale gotowych do kompromisów. Ja uważam, że nie można zwolnić państwa z obowiązku edukacji seksualnej oraz że muszą być stworzone warunki dla kobiet, które nie chcą lub nie mogą mieć dzieci, by mogły je przekazać komuś. Zastanawiam się, na ile to, co ona zrobiła, jest czystą prowokacją, która nie ma nic wspólnego z jej życiem, tylko jest próbą wywołania dyskusji na ekstremalnie emocjonalnych tonach.

- Ona nawet mówi, że pozostawia w sferze domysłów to, czy naprawdę jest w ciąży.

- To jej sprawa, ja generalnie jestem przeciwniczką opowiadania w mediach o swoich chorobach, ciążach, aborcjach. Ale jeśli to jest prawda i pani Bratkowska naprawdę chce usunąć ciążę, co, powtarzam, jest pod dużym znakiem zapytania, to mam dla niej jedną radę. Niech używa wibratora zamiast mężczyzny! Przyjemność prawie taka sama, a skutków potem żadnych.

Rozmawiał Bartłomiej Nakonieczny