Alarm bombowy w szpitalu, gdzie leży Kaczyński. Brudziński krótko: Złapiemy DEBILA

2018-05-12 11:09

W piątkowe popołudnie wszystkie bramy prowadzące do szpitala przy ul. Szaserów w Warszawie, gdzie przebywa obecnie Jarosław Kaczyński, zostały zamknięte. Okazało się, że pracownicy odebrali placówki sygnał o prawdopodobieństwie podłożenia niebezpiecznego materiału na jej terenie. Alarm okazał się być na szczęście fałszywy, jednak mocno zbulwersował szefa MSWiA, który zapowiedział, że policja zrobi wszystko, aby ująć "debila". Słowa te wywołały duże poruszenie w sieci.

W rozmowie z portalem metrowarszawa.pl rzecznik szpitala, Jarosław Kowal tłumaczył, że po odebraniu takiego sygnału pracownicy obligatoryjnie, zgodnie z procedurami, byli zmuszeni do zabezpieczenia całego terenu i zamknięcia bram. Jak mówił: - Zdajemy sobie sprawę z tego, że jest to uciążliwe, ale w tej sytuacji najważniejsze jest bezpieczeństwo osób przebywających na terenie szpitala. Po przyjeździe na miejsce odpowiednich służb okazało się jednak, że alarm był  fałszywy.

Oburzony szef MSWiA napisał na Twitterze: - Nie pycha jest tu problemem tylko głupota i swoistego rodzaju moralne barbarzyństwo. Z powodu takich wpisów jak Pana czy i innych pańskich kolegów "dziennikarzy" pod adresem PJK,życie wielu pacjentów szpitala na Szaserów zostało dziś. zagrożone. Debil który dwukrotnie zgłaszał policji fałszywy alarm bombowy być może był inspirowany takim barbarzyńskim hejtem jaki jest kierowany pod adresem PJK przez polityków opozycji i dziennikarzy. W parę minut po zgłoszeniu alarmu pod szpitalem pojawił się wóz transmisyjny jedne ze stacji tv. Jak wam nie wstyd!

Słowa te wśród przeciwników PiS wywołały kontrowersje. Ministra skrytykował m.in. Jarosław Kuźniar, który napisał, że "to, że osoby publiczne mogą dzięki #socialmedia być bardziej publiczne nie powinno oznaczać, że pieszczą stylem bycia z trzepaka swoich fanów". Wówczas Brudziński dodał:

 

 

 

Zobacz także: Kierowca Kaczyńskiego zarabia jak minister