Agitacja w trakcie ciszy wyborczej zagraża wolności

2010-06-20 17:30

O znaczeniu ciszy wyborczej i frekwencji mówi specjalnie dla Czytelników "Super Expressu" Dr Ryszard Piotrowski

„Super Express”: – Trwa cisza wyborcza. Na 24 godziny przed dniem głosowania i w dniu głosowania – aż do zamknięcia lokali wyborczych – nie można agitować. Tylko dlaczego?

dr Ryszard Piotrowski: – Żeby wyborca był w stanie przemyśleć to wszystko, co się wydarzyło w czasie kampanii wyborczej i żeby uniknąć nacisków, które bezpośrednio przed głosowaniem mogłyby wyborcę skłaniać do ulegania cudzym poglądom.

– Przecież przez długie dni kampanii wyborca na każdym kroku jest nagabywany, aby uległ cudzym poglądom, uznając je za własne. Jak więc ma go przed tym uchronić kilkadziesiąt godzin ciszy?

– Uchronić go nie mogą, ale stanowią przekaz: masz prawo głosować wbrew sondażom, masz prawo głosować wbrew temu, co ci mówią ze wszystkich ekranów, masz prawo do własnego poglądu, możesz uwolnić się od prania mózgu, bo jesteś panem samego siebie.

 – Ale kandydaci dalej będą się do nas wdzięczyć z plakatów wyborczych. A w Internecie będzie dostępne wszystko to, co zostało powiedziane, narysowane i napisane do północy w piątek...

– Nie szkodzi. Przecież nie idzie o to, aby zresetować świadomość wyborcy i zatrzeć wszystko, co było. Nie o to idzie, aby przenieść go na inną planetę. W ciszy wyborczej ma usłyszeć: człowieku, zastanów się, nie musisz biec w tę samą stronę co wszyscy.

– Jutro wyborcy pobiegną w różne strony – od lewej do prawej. Agitacja służy temu, żeby na swój tor przeciągnąć jak najwięcej wyborców. Ale jak w ciszy wyborczej kontrolować ludzi, którzy prowadzą blogi czy wypowiadają się na forach internetowych? Czy da się kontrolować tysiące stron internetowych, na których ludzie przekonują do swoich racji?

– Nie ma takiej potrzeby. Przecież nie nad każdą sferą rzeczywistości ustawodawca może mieć władzę. To, co mówi ustawa, nie odnosi się do Internetu.

– Skoro mogę dziś napisać na forum „Super Expressu”, na kogo jutro zagłosuję, to czego nie mogę robić?

– Aż do jutrzejszego wieczora nie może pan organizować pochodów, manifestacji, przemawiać czy rozdawać ulotek. To się nie odnosi do Internetu, który powinien być w miarę możliwości wolny od ograniczeń. Zresztą ograniczenia wobec przestrzeni internetowej są mało skuteczne.

– Czy cisza wyborcza nie jest aby, paradoksalnie, krótkotrwałym powrotem czasów totalitarnych? Wówczas wolność wypowiedzi był tłumiona przez 365 dni w roku, obecnie przez jeden dzień lub przez kilka...

– Urabianie poglądów obywatela przez dysponentów mediów jest bardzo niebezpieczne dla zachowania niezbędnej przestrzeni wolności. Nieustanne agitacyjne bębnienie ze wszystkich środków informacji zagraża jej. Cisza wyborcza nie ma nic wspólnego z totalitaryzmem.

– W Wielkiej Brytanii cisza wyborcza nie istnieje...

– No i fatalnie. Tak samo jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie agitacja może towarzyszyć wyborcy do końca – aż do urny wyborczej. To niewiele ma wspólnego z demokracją.

– Nie przekonuje mnie to. Krzyżyk na kartce stawia wyborca. W ten sposób podsumowuje to wszystko, co widział i co słyszał w trakcie kampanii – niezależnie, czy skończyła się 24 godziny temu czy przed sekundą.

– Może pan uważać, że samo postawienie krzyżyka jest przejawem demokracji. Formalnie tak. Ale ważna jest też jakość procesu wyboru. Potok informacji lejący się do samego końca nie sprzyja mu.

– Informacje o tym, jak wypełniać PIT i kiedy go składać, są podawane przez tygodnie, ale i tak największe kolejki w urzędach skarbowych są ostatniego dnia przed upływem terminu. To pozwala przypuszczać, że wielu Polaków podobnie podchodzi do wyborów – podejmują decyzję w ostatniej chwili. I niestety, ani w „Super Expressie”, ani w radiu, ani w telewizji dziś i jutro nie dostaną infomacji na temat programów i ostatnich poczynań: Kaczyńskiego, Komorowskiego, Korwin-Mikkego, Leppera, Morawieckiego, Olechowskiego, Pawlaka, Ziętka.

– Jeżeli nie wyrzucili wczorajszego „Super Expressu” – to sobie przypomną. A jeżeli ktoś zwykł podejmować decyzje w ostatnim momencie, to musi się zastanowić, czy szybko podjęta decyzja jest decyzją mądrą, taką, jaką by podjął, gdyby podszedł do sprawy poważnie. Wszyscy znamy powiedzenie: co nagle, to po diable.

Dr Ryszard Piotrowski

Konstytucjonalista, Uniwersytet Warszawski