Agata Duda ma bardzo napięty grafik, a jej kalendarz pęka w szwach. Jako pierwsza dama wiele podróżuje wraz z mężem, bierze udział w oficjalnych uroczystościach, ale przede wszystkim działa społecznie. Często spotyka się z osobami niepełnosprawnymi, jeździ na wizyty do nich po całej Polsce. Jakże w kłopotliwej sytuacji muszą stawiać ją słowa posłanki Koalicji Obywatelskiej, Iwony Hartwich, która prywatnie jest matką niepełnosprawnego syna. O Hartwich zrobił się głośno, gdy w kwietniu 2018 roku była jedną z głównych inicjatorek protestu rodziców i opiekunów osób niepełnosprawnych w Sejmie. To ona stała na czele protestujących, którzy o rozmowę poprosili wtedy pierwszą damę. Agata Duda spotkała się z protestującymi w Sejmie, a Hartwich mówiła później: - To było bardzo dobre spotkanie. Dodała wówczas, że pani prezydentowa "zrozumiała o kogo chodzi, o jaką grupę osób, że naprawdę potrzebujemy pomocy".
ZOBACZ: Szydło poczuła się MOCNA. Nagle się BOLEŚNIE nadziała. OKROPNA sytuacja
W oficjalnym komunikacie kancelarii po spotkaniu napisano zaś wtedy: - Agata Kornhauser-Duda z uwagą wysłuchała protestujących i wyraziła zrozumienie dla ich sytuacji i oczekiwań. Zapewniła przy tym, że wraz z mężem uczestniczyła w spotkaniach z przedstawicielami strony rządowej wspierając realizację postulatów zgłoszonych przez protestujących, licząc na możliwość wypracowania kompromisowego i sprawiedliwego rozwiązania.
Teraz po niemal dwóch latach od tamtego protestu Iwona Hartwich napisała na Twitterze: - Podczas protestu odwiedziła nas Pani Agata Duda. Wiecie co powiedziała? „Jestem prezydentową, która NIC nie może”. Doskonale podsumowanie kadencji 2015-2020 w Pałacu Prezydenckim - przypomniała sobie posłanka. Czy tak faktycznie było? Po tak długim czasie ciężko to stwierdzić.