Afera z USA. Macierewicz igra z ogniem. W środku NOCY zrobił kolejny DZIWNY krok

Afera z USA. Antoni Macierewicz ewidentnie igra z ogniem. Zadarł bowiem z podwładną i koleżanką Donalda Trumpa - abmasador USA w Polsce Georgette Mosbacher. Poszło o szokujący list do "zwolenników Platformy Obywatelskiej" (CZYTAJ O TYM TUTAJ). " "W mojej ocenie tego typu dzielące i nienawistne wypowiedzi są okropne i godne pożałowania. Każdy przyzwoity człowiek powinien odrzucić tego rodzaju retorykę" - tak skomentowała słowa Macierewicza Mosbacher. Jej reakcja z kolei oburzyła Witolda Waszczykowskiego. - To jest niebywałe, aby ambasador podejmował publiczną polemikę polityczną z politykami kraju, w którym sprawuje funkcję dyplomatyczną. Art 41 konwencji wiedeńskiej 1961 mówi, aby nie mieszać się do spraw wewnętrznych państwa przyjmującego - pieklił się były szef MSZ (WIĘCEJ TU). W końcu w środku nocy głos zabrał sam Antoni Macierewicz. Znów pojechał po bandzie. 

- W polemice z PO, którą Pani zaatakowała napisałem prawdę i tylko prawdę. Odnoszę wrażenie, że nie są Pani znane okoliczności śmierci ks. Blachnickiego i Jego inwigilacji przez SB; nie zna Pani roli agentury komunistycznej w powstaniu TVN; nie zapoznała się Pani z kartą LGBT Plus promującą seksualizację dzieci. Uważam, że na te zjawiska powinien zareagować każdy przyzwoity człowiek. Tak postępowałem od 50 lat walcząc o niepodległość Polski, broniąc biskupów polskich atakowanych przez komunistów w 1965 r. za wezwanie do pojednania z Niemcami, broniąc studentów pochodzenia żydowskiego w 1968 r., zakładając Komitet Obrony Robotników w 1976 r. i „Solidarność” w 1980 r., budując sojusz polsko-amerykański jako Minister Spraw Wewnętrznych w 1992 r. oraz jako Minister Obrony Narodowej w latach 2015-2018. I nic tego nie zmieni - podkreślił były minister obrony narodowej.